-O tym co się między nami ostatnio dzieje- odparł spokojnie.
-A co się dzieje? Albo się całujemy albo się kłócimy- wzruszyłam ramionami.
-No właśnie, kłócimy. Ja chciałbym Cię przeprosić za to że tak na Ciebie naskoczyłam. Ja rozumiem, że jesteś zazdrosna więc to wszystko wyjaśnia.- wyłączyłam się po słowach jesteś zazdrosna. O.o CHYBA GO POPIEPRZYŁO?!
-Że co proszę?- zapytałam z niedowierzaniem.
-No jesteś zazdrosna więc...
-Jakie zazdrosna?! Pff jeszcze czego?!
-Taak, kotku, ja wiem swoje!- normalnie to lubię ten jego cwaniacki uśmieszek ale teraz jestem gotowa go za niego zadźgać cyrklem.
-To jak widać źle wiesz!
-Ale nie ma co się bulwersować, spokojnie. Ja rozumiem, że jest o co być zazdrosnym. No bo mieć koło siebie takiego przystojniaka to nie jest codzienność...
Usilnie próbowałam. Próbowałam, ale mi chyba nie wyszło...najpierw stałam się cała czerwona na twarzy. Potem oczy zaszły mi łzami i brzuch rozbolał a na końcu nie wytrzymałam i wybuchłam nie pohamowanym śmiechem.
-HAHAHAHAHAHAHAHAHAH JE...JEBŁAM! HAHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAH!- schowałam głowę w jego bluzie aby móc opanować śmiech ale chyba tylko pogorszyłam sprawę. Ja jebie, przystojniak się znalazł! hahahahahahahah :D No to rozjebał system...
-No ja nie rozumiem z czego ty się śmiejesz. Ja ci tu czystą prawdę przedstawiam a ty w śmiech. No foch normalnie!-oburzył się i obrócił głowę w przeciwną stronę, co sprawiło u mnie jeszcze większy napad śmiechu.
-Hahahaha no już! Hah nie fo fochaj hahahah się haahhahaahahaha!- kiedy się już w miarę uspokoiłam ponowiłam próbę.- No nie fochaj się już...-wymruczałam mu do ucha i pocałowałam w policzek.
-Myślę, że w usta bardziej by mi humor poprawiło.- powiedział cwaniak jeden.
-To ty tyle nie myśl, bo nic z tego dobrego nie wynika!- wykrzyczałam mu do ucha, tak że o mało w kolejki nie wypad :D
A pro po. My nadal w kolejce a przez tą rozmowę nawet o niej zapomniałam! Nawet jej nie czuję...zajebista kolejka! Naprawdę, świetna! Czujecie ten sarkazm -.-
Potem jeszcze byliśmy w domu strachów, diabelskim młynie...o! Tu było fajnie jak zatrzymaliśmy się na samej górze i Lou jadł marchewkę a Zayn mu ją wyrwał i wyrzucił. Trafiła w jakiegoś gościa na dole, który pił wódkę. Potem wołał tekstami typu "Deszczu marchewek się doczekałem! Nieee! Ja już nie piję lepiej!" a Lou chciał wyskoczyć za tą marchewką. Udało nam się go przekonać pod obietnicą, że kupimy mu nową!
Kiedy tylko dotarliśmy do domu wszyscy legli na kanapie. A i w końcu nas pani lafirynda opuściła i...tu będzie najlepsze...NIE ODWIEDZI NAS JUŻ PRZYNAJMNIEJ DO KOŃCA TYGODNIA!!! JUPI!!! :D
Następne dni mijały w miarę spokojnie. Żadnych nie proszonych gości ani nic. Moje stosunki z Harry'm kierują się w dobrym kierunku. Nie było żadnej już sceny typu pocałunek ale i tak dobrze. Aż nadszedł ten dzień. Dziś jest rozdanie nagród MTV.
-Wstawaj! It's time to get up czy jak to szło! Wstawaj to już dziś!- przekrzykiwały się dziewczyny.
Otworzyłam jedno oko.
-A śniadanie jest?-mruknęłam.
-Jest!-odparły chórkiem.
-To mogę wstać. :D
Wyczołgałam się z łóżka i ogarnęłam. Ubrana w to zeszłam na dół i rzuciłam się na omlety.
-O której jest ta gala?-wypaliłam.
-O 14 mamy tam być.
-Andżelika! Mam dla ciebie idealny strój. Jak zjesz to idziemy się szykować, bo już 11!- wy piszczała Eleanor.
Ledwo dokończyłam ostatni kęs a już mnie wzięły przez ramię i sru na górę. Makijaż, włosy i strój. Się postarały. Kiedy Danielle, Eleanor i Perrie były gotowe zeszłyśmy tym powolnym krokiem na dół. Chłopcy już czekali i kiedy nas zobaczyli hahaha miny bez cenne! Rozdziawione paszcze, gały na wierzchu itp.
-Ogarnęliście się już? Możemy jechać?-zapytałam rozbawiona.
-Yyym jasnee...- uśmiechnął się Zayn i wziął blondi pod rękę. Tak samo postąpił Lou i Liam i UWAGA! Tu będzie ciekawie...Hazza ze mną! Jeee! :D Niall chciał wziąć lodówkę pod rękę lecz ta uparcie nie chciała iść. A to Ci pech -.- W końcu zrezygnowany, zabrał żelki w wsiadł limuzyny. Musieliśmy jechać tym cackiem, bo trzeba zrobić "wspaniałe wejście".
Kiedy dojechaliśmy i wysiedliśmy <już nie pod rękę ja z Harry'm> znów oślepił mnie błysk fleszy. Musieliśmy "pozować" do zdjęć i inne takie duperele. Jakaś reporterka dopadła naszą dziewiątkę i wypytywała.
-Cześć Wam! Stresujecie się?
-Nie czemu?- odpowiadał Daddy.
-No bo jesteście nominowani w czterech kategoriach i śpiewacie.
-To nic stresującego.
Tym razem zwróciła się do mnie.
-A teraz zdradź mi. Który to twój partner?- na to pytanie walnęłam facepalm'a.
-Wiesz, zdradzę Ci pewien sekret...
-O! Jaki?- się podekscytowała.
-Ale to naprawdę coś niebywałego-ciągnęłam na co towarzystwo zrobiło miny typu WTF.
-Dawaj.
-Jaaa...NIE UMAWIAM SIĘ Z BRATEM!-wykrzyczałam.
-Ale jest przecież Harry.
-I?
-I to jest twój partner?
-NIE!
Dobrze że sobie poszła bo już mnie irytowała. Weszliśmy na salę i zajęliśmy miejsca zaraz przy scenie.
W kategorii "Najlepszy debiut roku" udało mi się wygrać. "Najlepszy głos damski" wygrała Adele i to zasłużenie. Chłopcy zgarnęli 2 nagrody. Jeszcze została kategoria dla nas obu.
-W kategorii "Najlepszy singiel" prosimy na scenę One Direction i Andżelikę!
O niee. Czyli któryś z nas ma 2 miejsce a ktoś 1. Wyszliśmy na scenę i ustawiliśmy się po przeciwnych stronach tak jak wcześniej to robiliśmy.
Prowadzący podszedł do mnie.
-I jak to jest konkurować z bratem i przyjaciółmi?
-Już mówiłam. Nijak :D
-Dobrze, więc nie trzymajmy Was więcej w niepewności. W kategorii "Najlepszy singiel" wygrywa jednym głosem...Andżelika z jej piosenką The one that got away!
Że ja?! Niepewnie podeszłam do mikrofonu.
-Wow! Dziękuje! Ale według mnie to obaj jesteśmy zwycięzcami. Chodźcie chłopcy! Obaj wygraliśmy!
-Co? Ale to ty siostra...
-Niall, jednym głosem? No proszę Cię! Chodźcie, obaj jesteśmy zwycięzcami!-wykrzyczałam i w szóstkę chwyciliśmy nagrodę.
Teraz chłopcy mieli śpiewać WMYB więc już chciałam zejść ze sceny ale Hazza stanął mi na drodze.
-Zostań tu koło sceny.-szepnął i uciekł.
Nie wiedząc o co chodzi, stanęłam przy scenie i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
***
Cześć Wam! Oto rozdział 15! Jupii, że tak daleko dotarłam! :D Dzięki wszystkim którzy to coś czytają.
Nowa zasada ;)
15 kom.= Nowy rozdział :)
KOCHAM WAS!
wtorek, 31 lipca 2012
poniedziałek, 30 lipca 2012
Dziewczyny chłopaków :)
Ta notka nie będzie związana z opowiadaniem lecz mam nadzieję, że to przeczytacie. Na tym blogu znalazłam pewną notkę, którą w każdym calu popieram. <jest wklejona na dole> A tematem jest głównie Eleanor, ale to też tyczy Danielle i Perrie. Naprawdę wkurzają mnie te hejty na te dziewczyny, które niczym nie zawiniły. Ja nie chcę nikogo urazić broń boże! Ja rozumiem, że każdy ma własne zdanie i ja nie mówię, że trzeba od razu je kochać. Nie. Ja tylko proszę o szacunek. Każda, ale to każda osoba zasługuje na szacunek. Nie wyzywajcie ich <ja nie mówię do wszystkich tylko do hejterów> nie obrażajcie! Co one wam zrobiły? Nawet ich nie znacie. Ja osobiście darze sympatią te dziewczyny i to uwzględniam w moich opowiadaniach, ponieważ wiem że jak się czyta opowiadanie z pozytywnym nastawieniem do nich to to przekłada się na życie realne <tak jest w moim przypadku>. Pomyślcie co one muszą czuć jak czytają wiadomości typu "jesteś zwykłą zdzirą!" "odpierdol się od niego!". I to za to, że kochają swojego wybranka ze wzajemnością. A co nasi chłopcy czują jak czytają takie komentarze ze strony "true" directioner do swoich dziewczyn. No po prostu są napewno w huj szczęśliwi! Aż kurwa światło od niech biję! Czujecie ten ironie? Nie dawno została wypuszczona ta plotka o tej całej Kate. Że niby się z z Harry'm spotkała i szli za rękę. Nawet gdyby to co z tego? Ma prawo być szczęśliwy. Jednak okazało się być to plotką jednak w jakiś niesamowity sposób ta dziewczyna nie ma już konta na twitterze. Już posypały się hejty na jej temat. No brak słów -.- Chcecie uśmiechniętych chłopaków? Szczęśliwych? Radosnych? Chcecie? A CZY KURWA TAK TRUDNO ZROZUMIEĆ ŻE TO ONE SPRAWIAJĄ ŻE SĄ SZCZĘŚLIWI? RADOŚNI, UŚMIECHNIĘCI! Możecie mnie znienawidzić, hejtować lub co Wam do głów wpadnie ale ja już za długo tłumiłam w sobie co myślę o hejterach. Przepraszam jak kogoś uraziłam, ale ja po prostu musiałam. Jeśli dotrwałeś już tu z czytaniem tych moich bazgrołów to proszę o przeczytanie jeszcze tej wypowiedzi o której mówiłam. :)
Ogólnie chodzi o dziewczynę Lou. Odkąd Eleanor jest z Louis'em hejty posypały się gęsto.
Danielle jest najbardziej lubiana z pośród wybranek "naszych" chłopców. Czemu? Bo ponoć jest naturalna, uśmiechnięta i miła. Dlaczego ponoć? Ze względu na to, że nigdy jej nie spotkałam, nie będę mówić jaka jest, a jaka nie. Równie dobrze może być wstrętną zołzą, której zależy tylko na zniszczeniu zespołu. Tak, wiem, że to tak prawdopodobne, jak to, że Harry jest dziewczyną, ale pomińmy to. To tylko przykład.
Jedziemy dalej. Perrie. No tu jest ostro. Głównie spotykam się z opiniami "plastik", "tapeciara", "Barbie" itd itp. Jednak jakoś tam ratuje ją fakt, że jest w sławnym zespole. Przynajmniej dzięki temu nie jest nazywana manipulantką i nie jest kojarzona z kimś, kto próbuje wkręcić się w towarzystwo 1D, żeby rozkręcić swoją karierę.
A Eleanor? Zwyczajna dziewczyna, która "zanim poznała Louisa była fanką 1D". Może. Ale czy to znaczy, że od razu chce wypromować siebie spotykając się z Lou? Szczerze mówiąc, wątpię.
No to teraz odwołam się do paru tekstów@ahzayn
Czy widzi ktoś, żeby z którejś z toreb wystawał kawałek jakiegokolwiek materiału, obuwia, bądź czegokolwiek, co można by było jednoznacznie stwierdzić, że jest przeznaczone dla dziewczyny? Nie. W takim razie tą sprawę chyba sobie wyjaśniliśmy. Oczywiście, jeśli któraś z Was szła za nimi, zaglądała do tych toreb i widziała, że są tam rzecz dla Eleanor, to kapituluję.
Fanką "Elżuni" to ona nie musi być, może mieć własne zdanie, ale chociaż mogłaby zachować je dla siebie, ewentualnie dla osób z jej otoczenia, które chciałyby tego słuchać, a nie od razu obrażać Lou na forum.
TO, CO TUTAJ TERAZ ZAMIESZCZĘ NIE JEST MOJĄ PRACĄ! POSŁUŻYŁAM SIĘ NOTKĄ NAPISANĄ NA TYM BLOGU (http://www.photoblog.pl/onedirectioninfectionx3/124349240/185.html) WIĘC PROSZĘ NIE MÓWIĆ, ŻE TO CO TUTAJ PISZĘ TO PLAGIAT CZY COŚ W TYM STYLU.
Teraz rozkminy czemu Lou ma inny uśmiech niż wcześniej, jak to powiedziałaś "wymuszony"....Hmmm...wiesz powodów jest dosyć dużo. Np:
Nieprawdopodobne:
1. Udaje, że jest szczęśliwy z El.
2. Jest starym zgredem z nieczułym serduchem
3. Porwali go kiedyś kosmici i tak zdeformowali twarz, że teraz nie może się normalnie, szczerze uśmiechać.
Prawdopodobne:
4. Tęskni za rodziną i domem.
5. Jest zmęczony ciągłą pracą, stresem, koncertami.
MÓJ TYP!---> 6. Ma dosyć nachalnych fotoreporterów, którzy im robią zdjęcia, ale żeby nie wyjść na chama uśmiecha się, a przynajmniej stara się to robić.
Poza tym wymagasz rzeczy niemożliwych! Każdy człowiek jest inny, a ty porównujesz do siebie dwa różne światy Louis'a i Liam'a. Może po prostu Lou boi się okazywać uczucia, albo przerażają go nieobliczalne fanki? Możemy tak sobie "gdybać" do usranej śmierci i tyle. I tak niczego konkretnego się nie dowiemy, jeśli nie dowiemy się od nich samych, prawda?
To chyba koniec mojego produkowania się. Nie mam ochoty omawiać innych spraw, za które winą obarczyłaś Eleanor. KAŻDY się zmienia. I to niekoniecznie przez kogoś. A Ty oceniasz ludzi, z którymi nigdy podejrzewam nie miałaś kontaktu, a swoje zdanie wzorujesz tylko na wypowiedziach innych, czy własnych, niedokładnych z resztą obserwacjach. Twoje spostrzeżenia ograniczają się do jednego punktu widzenia, wszystko zwalasz na El. Natomiast inni, nawet ci, którzy ją spotkali mają różnorodne opinie. To dlatego, że na odbiór drugiej osoby wpływa między innymi nastawienie z jakim do niego podchodzimy. Jeżeli wcześniej będę miała taką opinię jak Ty to jestem pewna, że jeżeli kiedykolwiek bym ją spotkała, stwierdziłabym, że jest suką. Natomiast gdybym spotkała ją teraz, będąc na nią totalnie obojętna, dopiero wtedy mogłabym mówić, jak naprawdę spostrzegam daną osobę bez uprzedzeń.
Ogólnie chodzi o dziewczynę Lou. Odkąd Eleanor jest z Louis'em hejty posypały się gęsto.
Danielle jest najbardziej lubiana z pośród wybranek "naszych" chłopców. Czemu? Bo ponoć jest naturalna, uśmiechnięta i miła. Dlaczego ponoć? Ze względu na to, że nigdy jej nie spotkałam, nie będę mówić jaka jest, a jaka nie. Równie dobrze może być wstrętną zołzą, której zależy tylko na zniszczeniu zespołu. Tak, wiem, że to tak prawdopodobne, jak to, że Harry jest dziewczyną, ale pomińmy to. To tylko przykład.
Jedziemy dalej. Perrie. No tu jest ostro. Głównie spotykam się z opiniami "plastik", "tapeciara", "Barbie" itd itp. Jednak jakoś tam ratuje ją fakt, że jest w sławnym zespole. Przynajmniej dzięki temu nie jest nazywana manipulantką i nie jest kojarzona z kimś, kto próbuje wkręcić się w towarzystwo 1D, żeby rozkręcić swoją karierę.
A Eleanor? Zwyczajna dziewczyna, która "zanim poznała Louisa była fanką 1D". Może. Ale czy to znaczy, że od razu chce wypromować siebie spotykając się z Lou? Szczerze mówiąc, wątpię.
No to teraz odwołam się do paru tekstów
"Szła (Eleanor- mój dopisek) razem z Louisem. W pewnym momencie podeszła do Louisa fanka i poprosiła o autograf/zdjęcie. Louis odpowiedział jej "Nie jestem w pracy". Przepraszam bardzo ale od kiedy to co niby kocha jest pracą ? To takie oburzające... KURWA, podchodzi niego fanka a nie śmieć."Czy Ty naprawdę myślisz, że on potraktował ją tak po to, żeby zrobić jej przykrość? Jeśli tak, to co się przejmujesz? Jeżeli Eleanor jest taka, jak to ją wspaniale opisujesz, to pasują do siebie! Jedno i drugie wredne. Ja jednak wątpię w to. Sądzę, że gdyby którakolwiek z fanek 1D została sławna zrozumiałaby, że bycie gwiazdą nie jest wcale proste. Niby same przyjemności: koncerty, robienie tego, co kochasz, od cholery pięknych dziewczyn (w przypadku płci pięknej podejrzewam, że raczej chłopców, chociaż zdarza się inaczej), które dałyby sobie rękę uciąć, żeby tylko się z Tobą umówić, ba! chociaż, żeby cię przytulić. Na początku to może bawić, ale potem? Gdziekolwiek nie wyjdziesz- fani, fotoreporterzy, czasem i hejterzy. Może zmęczyć prawda? A kiedy w końcu znajdziesz czas wolny, oderwiesz się od pracy, żeby spotkać się ze swoją ukochaną/ nym, to ktoś do ciebie podchodzi i prosi o zdjęcie. No patrz! Akurat wtedy, gdy jesteś w krainie miłości, aniołków, serduszek i innych takich pierdół. Sorry, ale nikt nie jest mi w stanie wmówić, że z chęcią oderwałabyś się od swojej drugiej połówki, żeby zająć się nieznajomą dziewczyną czy chłopakiem. No bo przecież w końcu macie dla siebie tak mało czasu.
"Często podkreśla, że nie jest z nim dla pieniędzy. To jak nazwać to, że zawsze kiedy są razem paparazzi robią zdjęcia tylko w sklepach ? [...] Elżunia chodzi po sklepie, bierze to co jej się podoba a Louis ? spełnia jej zachcianki. Potem wracają do domu/hotelu obładowani jej rzeczami. Louis robi w tym czasie za tragarza. A Elżunia szczęśliwa, że znowu ma nowe szmatki.To, o czym tutaj piszesz, to się nazywa (uwaga, nowe pojęcie, radzę wziąć notesik i zanotować) RADOŚĆ. To takie uczucie, które rozpierdala cię od środka, kiedy jesteś szczęśliwa. Sądzę, że to właśnie czuła Eleanor, kiedy dostała swoje wymarzone buty. Pewnie właśnie dlatego wstawiła to zdjęcie. Zarzucasz jej, że chodzi na zakupy, a Lou jest jej tragarzem i osobistym portfelem. Gdybyś dokładniej czytała, lub słuchała, to o czym mówi czasem Lou wiedziałabyś, że chłopak nie lubi nosić dwa razy tych samych ciuchów. No i tutaj pojawia się zagadka. Skąd Lou bierze nowe ubrania? Podpowiem, że nie robi ich sam na drutach i wątpię, żeby miał dżina, który mu te ciuchy załatwia. Wydaje mi się, że po prostu rusza swój zacny tyłek i zapieprza do sklepu po nową odzież. A po kiego grzyba miałby tam łazić sam? Ma dziewczynę, to może jej kupić coś ładnego, tak przy okazji. To, że idą razem na zakupy nie oznacza wcale, że to Eleanor zaproponowała wyjście. W końcu kiedyś chłopcy z 1D powiedzieli, że Lou lubi zakupy, ale wstydzi się do tego przyznać. Więc może on nosił swoje "zdobycze", hmm?
Raz kupił jej buty, za bardzo dużą sumę. To miłe, ale na chuj zrobiła fote i opublikowała ją w internecie ?
Chciała się wywyższyć czy pochwalić ? Miłości nie można kupić. Chyba, że Louis to jej sponsor. to rozumiem.
-->LOUIS TO JEJ KARTA KREDYTOWA. <--"
Czy widzi ktoś, żeby z którejś z toreb wystawał kawałek jakiegokolwiek materiału, obuwia, bądź czegokolwiek, co można by było jednoznacznie stwierdzić, że jest przeznaczone dla dziewczyny? Nie. W takim razie tą sprawę chyba sobie wyjaśniliśmy. Oczywiście, jeśli któraś z Was szła za nimi, zaglądała do tych toreb i widziała, że są tam rzecz dla Eleanor, to kapituluję.
"Jedna dziewczyna wyraziła swoje zdanie o Elżuni. Nie był to żaden hejt ani nic obraźliwego. Po prostu napisała to co myśli, a przecież nikt jej tego nie zabroni.
Jednak Louis zaślepiony Eleanor, napisał tej dziewczynie, że nie jest prawdziwą fanką One Direction.
Po prostu ja zwyzwał. Dlaczego ? Ponieważ nie lubi Eleanor ?.
KURWA A KIM ONA JEST ? FANKĄ ELŻUNI CZY 1D?"
Fanką "Elżuni" to ona nie musi być, może mieć własne zdanie, ale chociaż mogłaby zachować je dla siebie, ewentualnie dla osób z jej otoczenia, które chciałyby tego słuchać, a nie od razu obrażać Lou na forum.
TO, CO TUTAJ TERAZ ZAMIESZCZĘ NIE JEST MOJĄ PRACĄ! POSŁUŻYŁAM SIĘ NOTKĄ NAPISANĄ NA TYM BLOGU (http://www.photoblog.pl/onedirectioninfectionx3/124349240/185.html) WIĘC PROSZĘ NIE MÓWIĆ, ŻE TO CO TUTAJ PISZĘ TO PLAGIAT CZY COŚ W TYM STYLU.
I według mnie dobrze jej napisał. Kim niby ona jest, żeby decydować, czy Lou i El pasują do siebie, czy nie. I tak podziwiam jego spokój, bo ja pewnie już bym się nabluzgała."Jest to zdjęcie prywatnych tweet'ów Louis'a skierowanych do pewnej "fanki".Napisałam to w cudzysłowiu, ponieważ owa dziewczyna niejednokrotnie obrażała publicznie Eleanor. Pisała do Louis'a tweety o niezbyt miłej treści, skierowane do ukochanej chłopaka.Mowiła m.in. to, że do siebie nie pasują, że Ell jest tylko "przykrywką" od homoseksualizmu Louis'a -:-Chłpak w końcu nie wytrzymał i napisał do niej wiadomość.A oto jej polskie tłumaczenie :"Najwspanialsza rzecz w tym co robimy to wielkie wsparcie od fanów, ale czytając Twoje tweety, myślę, że nie jesteś prawdziwą fanką. Denerwuje mnie czytanie takich zwariowanych plotek. Kocham Eleanor i kocham być w One Direction, ludzie tacy jak Ty sprawiają, że to jest trudne." "
"+Eleanor zmienia Louisa. Kiedy jest przy niej, nie zwraca uwagi na fanki, ma na nie wyjebane-mówiąc krótko. Jak można mieć sumienie pisać nieprzyjemne wiadomości typu "nie jesteś prawdziwą fanką, ponieważ obraziłaś moją dziewczynę!" To przykre, bo ta fanka kupuje płyty i ich wspiera, a nie jest fanką Eleanor, nie każdy musi ją na siłę kochać. Tych dziewczyn jest o wiele więcej.
Louis nie ma czasu dla fanów, ponieważ daje go Eleanor.
Ale Liam ma czas dla fanów, co chwilę robi twitcamy, followuje fanów na twitterze i inne rzeczy.
Po porostu ma czas na wszystko, bo wie ile znaczą fani w przeciwieństwie do Louisa.
Skoro Liam ma czas dla Danielle i fanów, czemu Louis nie może go znaleźć ?
Mam nadzieję, ze zrozumieliście o co mi chodzi.
++Kiedy Louis był z Hannah, był inny. Można to dostrzec łatwo. Nawet na zdjęciach z nią widać jest szczęśliwy.
Kiedy robi zdjęcia z Eleanor, ma taki sam uśmiech na każdym zdjęciu - wymuszony."
Teraz rozkminy czemu Lou ma inny uśmiech niż wcześniej, jak to powiedziałaś "wymuszony"....Hmmm...wiesz powodów jest dosyć dużo. Np:
Nieprawdopodobne:
1. Udaje, że jest szczęśliwy z El.
2. Jest starym zgredem z nieczułym serduchem
3. Porwali go kiedyś kosmici i tak zdeformowali twarz, że teraz nie może się normalnie, szczerze uśmiechać.
Prawdopodobne:
4. Tęskni za rodziną i domem.
5. Jest zmęczony ciągłą pracą, stresem, koncertami.
MÓJ TYP!---> 6. Ma dosyć nachalnych fotoreporterów, którzy im robią zdjęcia, ale żeby nie wyjść na chama uśmiecha się, a przynajmniej stara się to robić.
Poza tym wymagasz rzeczy niemożliwych! Każdy człowiek jest inny, a ty porównujesz do siebie dwa różne światy Louis'a i Liam'a. Może po prostu Lou boi się okazywać uczucia, albo przerażają go nieobliczalne fanki? Możemy tak sobie "gdybać" do usranej śmierci i tyle. I tak niczego konkretnego się nie dowiemy, jeśli nie dowiemy się od nich samych, prawda?
"Ostatnie pytanie: Co zrobicie, kiedy oni zerwią ze sobą ? Dalej będziecie ją kochać ?W takim razie ja też mam dla Ciebie pytanie. Co Ty zrobisz kiedy oni zerwą? Dalej będziesz prowadzić jej antyblog, żeby pisać, że miałaś rację i od początku wiedziałaś, że tak będzie? A może zrezygnujesz z prowadzenia strony, bo nie będzie już nowych fotek jej i Lou, a wieści o niej w show biznesie zaginą? A jeśli wezmą ślub? Nadal będziesz się upierać przy swoim?
Czy jeżeli go zrani, dalej będziecie prowadzić o niej fancluby i pisać jak ją kochacie ?
Pewnie wasze zdanie będzie takie: "Jak mogłam tego nie zauważyć ?" albo "Wiedziałam, od początku mi nie pasowała" Ale to wasza sprawa, skoro ją tak bardzo kochacie, wmawiajcie sobie dalej."
To chyba koniec mojego produkowania się. Nie mam ochoty omawiać innych spraw, za które winą obarczyłaś Eleanor. KAŻDY się zmienia. I to niekoniecznie przez kogoś. A Ty oceniasz ludzi, z którymi nigdy podejrzewam nie miałaś kontaktu, a swoje zdanie wzorujesz tylko na wypowiedziach innych, czy własnych, niedokładnych z resztą obserwacjach. Twoje spostrzeżenia ograniczają się do jednego punktu widzenia, wszystko zwalasz na El. Natomiast inni, nawet ci, którzy ją spotkali mają różnorodne opinie. To dlatego, że na odbiór drugiej osoby wpływa między innymi nastawienie z jakim do niego podchodzimy. Jeżeli wcześniej będę miała taką opinię jak Ty to jestem pewna, że jeżeli kiedykolwiek bym ją spotkała, stwierdziłabym, że jest suką. Natomiast gdybym spotkała ją teraz, będąc na nią totalnie obojętna, dopiero wtedy mogłabym mówić, jak naprawdę spostrzegam daną osobę bez uprzedzeń.
niedziela, 29 lipca 2012
Rozdział czternasty :*
-O co Ci chodzi?- zapytałam udając zdziwienie.
-Ty wiesz o co! To na pewno twoja sprawka z tym wszystkim co jej się przydarzyło!
-Ty jesteś debilem czy tylko udajesz-naskoczyłam na niego nie panując już nad sobą. Jeszcze jej broni. Oj leć do niej i pocieszaj -.- - skąd ja bym Ci tarantule wy trzasła skoro ja się nawet boję pająków a co dopiero!
-Potwierdzam!-krzyknął Niall.
-Tak, czyżby. A z tą mąką i resztą?
-Pff! A skąd mi to wiedzieć? Teraz nie dość, że ona była w pokoju, to jeszcze ja byłam w łazience.-odparłam już ze spokojem.
-A w nocy?-nadal był wkurzony.
-A w nocy to ja nie mam nic lepszego do roboty, tylko łazić do jej pokoju i jej coś do suszarki wsypywać.- powiedziałam złośliwie.
-To kto?
-Nie wiem! Wróżka się zjawiła i jej wyczarowała czy coś?! Na pewno nie ja!-krzyknęłam. No co? Nie kłamie! Przecież to nie ja zrobiłam :D
-Taa wróżka! Tylko ty jej nie lubisz!
-O nie! Nie tylko ja! Danielle, Eleanor, Perrie! Jakoś nie pałają ją szczególnym uczuciem. Lou, Liam, Niall, Zayn też nie przyjęli jej z otwartymi ramionami! Więc nie mów mi, że tylko ja, bo to gówno prawda! A teraz jak chcesz ją tak bronić, to leć do niej, przytul a może nawet pocałuj! Na pewno poprawi jej to humor!-krzyknęłam ironicznie.
-A wiesz, że pójdę. Będzie na pewno lepiej niż gdybym to robił z tobą!
O mnie teraz na prawdę wkurzył. Pff-fnęłam jeszcze i poszłam do pokoju.
-Czemu? Czemu boże przysłałeś mi tą zgrozę?-krzyczałam w myślach.
Za raz po mnie do pokoju wpadły dziewczyny.
-Ej, mała! Nie dawaj się! Nie oddaj jej go! Nie daj jej tej satysfakcji!-wydarła się na mnie Perrie.
-Ale że co ja mam robić?
-Wystarczy, że się nie poddasz. Ty masz przewagę w postaci nas i chłopaków. Wygrasz to! Tylko chodź na dół!- dołączyła El a Dan przytakiwała jej energicznie głową.
-Dobra, szczęście w tym, że jestem głodna :D
-Haha to chodź!
Zeszłyśmy na dół, gdzie wszyscy byli już przy stole. Lafirynda popatrzyła się na mnie z wyższością, na co ja się złośliwie uśmiechnęłam. Chciałam iść do lodówki ale ręka Niall'a mnie zatrzymała.
-Co jest?-zapytałam.
Brat wskazał abym się schyliła.
-No-szepnęłam.
-Nieźle ją załatwiłaś-szepnął i reszta pokazała kciuk w górę.
-Hahaha dzięki, ale bardziej gratulujcie Perrie!- i przybiłam z nim piątkę.
-Perrie, złotko! Mówiłem Ci jak bardzo Cię kocham?-wykrzyczał Zayn, szczerząc się jak mysz do sera.
-Yyyy...niech pomyślę...NIE!- powiedziała ironicznie, przy tym wymachując rękoma na wszystkie możliwe strony, przez co oberwałam w łeb -.-
-Auł!- wykrzyczałam oddając jej tym samym, na co spiorunowała mnie wzrokiem.
-No to teraz Ci mówię. Perrie, kocham Cię i jestem dumny że mam taką mądrą dziewczynę!- powiedział przytulając ją.
-Oj kotku! Ktoś musi w tym związku...-odrzekła dumnie na co wybuchliśmy śmiechem. Oj Perrie, Perrie. Rządzisz! :D
Podeszłam do blatu i zaczęłam przyrządzać bardzo skomplikowaną potrawę <czyt. płatki z mlekiem> i zasiadłam do stołu. Cały czas wymieniałam z lafiryndą nienawistnym spojrzeniem. Wszyscy z tej sceny mieli nie złą bekę, tylko nasz Harold zachowywał Poker Face. Pff! Chcę być po jej stronie, proszę bardzo. Ja go zatrzymywać nie będę. Owszem. Może i coś do niego czuję ale potrafię trzymać to na wodzy.
-Co dziś robimy?-zapytałam po śniadaniu.
-Może pójdziemy do Nando's?- wyrwał się pan żrem ile wlezie a i tak mogę jeszcze.
Walnęłam tylko Facepalm'a.
-A inne propozycje?- zapytałam.-Ale nie związane z jedzeniem!- dodałam szybko, bo już widziałam że Niall otwiera paszczę. A on otwiera ją tylko do dwóch rzeczy. Żeby coś zjeść albo powiedzieć coś głupiego.
-Może wesołe miasteczko?-zapytał Liam przytulając Dan.
-TAAAK! ROLERCOSTER!-wydarł się Lou na cały Londyn, tym samym strasząc Eleanor, która aż podskoczyła i spadła na podłogę.-Nic Ci nie jest kotku?
-Nie! Nic mi nie jest KOTKU!-wydarła się wkurzona.
-Dobra to zbierać dupy, za 15 minut widzę Was wszystkich pod drzwiami!-wydarłam się tym samym przerywając tą ich "sielankę".
Szybko pobiegłam do pokoju i poprawiłam włosy oraz makijaż. Po te, wprost zjechałam po poręczy na dół, bo jak się okazało prawie wszyscy już byli. Wszyscy oprócz pani lafiryndy, która miżdży godzinę.
-Już jestem kochani!-zawyła po pół godzinie czekania.
-Miało być 15 minut a nie godzin!-warknęła Eleanor.
-Po za tym, nie mów do mnie kochana!-dodała Danielle.
-Oj, ale to- mówiąc pokazała no to coś co zwie twarzą- potrzebuje pielęgnacji.
-To coś co masz na gębie tak czy siak wygląda jak gówno! Nie ważne ile będziesz "pielęgnować".- powiedziałam z pogardą za co dostałam nienawistne spojrzenie z jej strony. Ha, do kolekcji!-A teraz ruszać się!
Przez całą drogę czułam na sobie wzrok loczka na sobie, lecz ja usilnie go unikałam. Kiedy doszliśmy na miejsce, Lou od razu rzucił się na największą kolejkę górską. Niestety usiedliśmy Lou-Eleanor, Liam-Danielle, Zayn-Perrie, Niall- lafirynda i Ja z Harry'm.
-No to teraz można spokojnie porozmawiać-rzekł. Akurat kolejka ruszyła.
-A żeś se wybrał miejsce!-powiedziałam z ironią na co wzruszył ramionami- No to o czym chciałbyś rozmawiać?
***
Dziękuje tym osobom, które komentują! Naprawdę wiele to dla mnie znaczy. Ale pod ostatnim rozdziałem były tylko 4 komentarze. Ja swoich NIE liczę! Tak samo liczę tylko jeden komentarz na osobę! Teraz wstawiłam, ale to żeby przedstawić sprawę jasno.
5 komentarzy = nowy rozdział
Tym razem będę nie ugięta i nie wstawię do puki nie będzie 5 komentarzy. Kocham Was! xxx
-Ty wiesz o co! To na pewno twoja sprawka z tym wszystkim co jej się przydarzyło!
-Ty jesteś debilem czy tylko udajesz-naskoczyłam na niego nie panując już nad sobą. Jeszcze jej broni. Oj leć do niej i pocieszaj -.- - skąd ja bym Ci tarantule wy trzasła skoro ja się nawet boję pająków a co dopiero!
-Potwierdzam!-krzyknął Niall.
-Tak, czyżby. A z tą mąką i resztą?
-Pff! A skąd mi to wiedzieć? Teraz nie dość, że ona była w pokoju, to jeszcze ja byłam w łazience.-odparłam już ze spokojem.
-A w nocy?-nadal był wkurzony.
-A w nocy to ja nie mam nic lepszego do roboty, tylko łazić do jej pokoju i jej coś do suszarki wsypywać.- powiedziałam złośliwie.
-To kto?
-Nie wiem! Wróżka się zjawiła i jej wyczarowała czy coś?! Na pewno nie ja!-krzyknęłam. No co? Nie kłamie! Przecież to nie ja zrobiłam :D
-Taa wróżka! Tylko ty jej nie lubisz!
-O nie! Nie tylko ja! Danielle, Eleanor, Perrie! Jakoś nie pałają ją szczególnym uczuciem. Lou, Liam, Niall, Zayn też nie przyjęli jej z otwartymi ramionami! Więc nie mów mi, że tylko ja, bo to gówno prawda! A teraz jak chcesz ją tak bronić, to leć do niej, przytul a może nawet pocałuj! Na pewno poprawi jej to humor!-krzyknęłam ironicznie.
-A wiesz, że pójdę. Będzie na pewno lepiej niż gdybym to robił z tobą!
O mnie teraz na prawdę wkurzył. Pff-fnęłam jeszcze i poszłam do pokoju.
-Czemu? Czemu boże przysłałeś mi tą zgrozę?-krzyczałam w myślach.
Za raz po mnie do pokoju wpadły dziewczyny.
-Ej, mała! Nie dawaj się! Nie oddaj jej go! Nie daj jej tej satysfakcji!-wydarła się na mnie Perrie.
-Ale że co ja mam robić?
-Wystarczy, że się nie poddasz. Ty masz przewagę w postaci nas i chłopaków. Wygrasz to! Tylko chodź na dół!- dołączyła El a Dan przytakiwała jej energicznie głową.
-Dobra, szczęście w tym, że jestem głodna :D
-Haha to chodź!
Zeszłyśmy na dół, gdzie wszyscy byli już przy stole. Lafirynda popatrzyła się na mnie z wyższością, na co ja się złośliwie uśmiechnęłam. Chciałam iść do lodówki ale ręka Niall'a mnie zatrzymała.
-Co jest?-zapytałam.
Brat wskazał abym się schyliła.
-No-szepnęłam.
-Nieźle ją załatwiłaś-szepnął i reszta pokazała kciuk w górę.
-Hahaha dzięki, ale bardziej gratulujcie Perrie!- i przybiłam z nim piątkę.
-Perrie, złotko! Mówiłem Ci jak bardzo Cię kocham?-wykrzyczał Zayn, szczerząc się jak mysz do sera.
-Yyyy...niech pomyślę...NIE!- powiedziała ironicznie, przy tym wymachując rękoma na wszystkie możliwe strony, przez co oberwałam w łeb -.-
-Auł!- wykrzyczałam oddając jej tym samym, na co spiorunowała mnie wzrokiem.
-No to teraz Ci mówię. Perrie, kocham Cię i jestem dumny że mam taką mądrą dziewczynę!- powiedział przytulając ją.
-Oj kotku! Ktoś musi w tym związku...-odrzekła dumnie na co wybuchliśmy śmiechem. Oj Perrie, Perrie. Rządzisz! :D
Podeszłam do blatu i zaczęłam przyrządzać bardzo skomplikowaną potrawę <czyt. płatki z mlekiem> i zasiadłam do stołu. Cały czas wymieniałam z lafiryndą nienawistnym spojrzeniem. Wszyscy z tej sceny mieli nie złą bekę, tylko nasz Harold zachowywał Poker Face. Pff! Chcę być po jej stronie, proszę bardzo. Ja go zatrzymywać nie będę. Owszem. Może i coś do niego czuję ale potrafię trzymać to na wodzy.
-Co dziś robimy?-zapytałam po śniadaniu.
-Może pójdziemy do Nando's?- wyrwał się pan żrem ile wlezie a i tak mogę jeszcze.
Walnęłam tylko Facepalm'a.
-A inne propozycje?- zapytałam.-Ale nie związane z jedzeniem!- dodałam szybko, bo już widziałam że Niall otwiera paszczę. A on otwiera ją tylko do dwóch rzeczy. Żeby coś zjeść albo powiedzieć coś głupiego.
-Może wesołe miasteczko?-zapytał Liam przytulając Dan.
-TAAAK! ROLERCOSTER!-wydarł się Lou na cały Londyn, tym samym strasząc Eleanor, która aż podskoczyła i spadła na podłogę.-Nic Ci nie jest kotku?
-Nie! Nic mi nie jest KOTKU!-wydarła się wkurzona.
-Dobra to zbierać dupy, za 15 minut widzę Was wszystkich pod drzwiami!-wydarłam się tym samym przerywając tą ich "sielankę".
Szybko pobiegłam do pokoju i poprawiłam włosy oraz makijaż. Po te, wprost zjechałam po poręczy na dół, bo jak się okazało prawie wszyscy już byli. Wszyscy oprócz pani lafiryndy, która miżdży godzinę.
-Już jestem kochani!-zawyła po pół godzinie czekania.
-Miało być 15 minut a nie godzin!-warknęła Eleanor.
-Po za tym, nie mów do mnie kochana!-dodała Danielle.
-Oj, ale to- mówiąc pokazała no to coś co zwie twarzą- potrzebuje pielęgnacji.
-To coś co masz na gębie tak czy siak wygląda jak gówno! Nie ważne ile będziesz "pielęgnować".- powiedziałam z pogardą za co dostałam nienawistne spojrzenie z jej strony. Ha, do kolekcji!-A teraz ruszać się!
Przez całą drogę czułam na sobie wzrok loczka na sobie, lecz ja usilnie go unikałam. Kiedy doszliśmy na miejsce, Lou od razu rzucił się na największą kolejkę górską. Niestety usiedliśmy Lou-Eleanor, Liam-Danielle, Zayn-Perrie, Niall- lafirynda i Ja z Harry'm.
-No to teraz można spokojnie porozmawiać-rzekł. Akurat kolejka ruszyła.
-A żeś se wybrał miejsce!-powiedziałam z ironią na co wzruszył ramionami- No to o czym chciałbyś rozmawiać?
***
Dziękuje tym osobom, które komentują! Naprawdę wiele to dla mnie znaczy. Ale pod ostatnim rozdziałem były tylko 4 komentarze. Ja swoich NIE liczę! Tak samo liczę tylko jeden komentarz na osobę! Teraz wstawiłam, ale to żeby przedstawić sprawę jasno.
5 komentarzy = nowy rozdział
Tym razem będę nie ugięta i nie wstawię do puki nie będzie 5 komentarzy. Kocham Was! xxx
piątek, 27 lipca 2012
Rozdział trzynasty :)
-Wiesz, mam sprawę...-zaczęłam, kiedy miałam pewność, że nikt nas nie usłyszy.
-Jesteś zazdrosna o Harr'ego i mam pomóc Ci i dziewczyną zaszkodzić tej całej Amy?-no to mnie zdziwiła.
-Wcale nie jestem zazdrosna!-oburzyłam się na co ona spojrzała na mnie wzrokiem typu "Weź mnie tu nie kłam, mała! Za dobrze Cię znam!" -.-
-No dobra może jestem.
Znów ten wzrok.
-Dobra! Jestem cholernie zazdrosna! Zadowolona?-wykrzyczałam.
-Oj taaak! Dobra, to może zróbmy tak, że ty i dziewczyny będziecie jak by co pomagać a ja wezmę sprawy w swoje ręce. Hue hue jutrzejszy poranek nie będzie należeć do jej najlepszych.- jaki mroczny śmiech. Aż sama się jej boję! Pewnie niektórzy się zapytają czemu idę z tym do Perrie? Otóż to jest dziewczyna z charakterem jak nikt inny. Nie da po sobie jeździć. Mówią, że jesteśmy pod tym względem podobne, lecz ja uważam że się przy niej kryje. Heh nie będę zdziwiona jak jutro ta lafirynda wybiegnie z tego domu z krzykiem :D
-Emm, Andżela?-zapytała.
-No?
-A możesz mi mniej więcej opowiedzieć coś o niej? Bo się nie orientuję...
Powiedziałam jej to co dziewczyny mi dziś powiedziały i cały dzisiejszy dzień.
-A to lafirynda! Ale spokojnie, mam już plan. A teraz wracajmy, co?
-Spoko.
Weszłyśmy do salonu ale jak widać byli tak zajęci tym czym byli zajęci <trudno określić co robili> że nikt nas nie zauważył -.-
Siadłam pomiędzy dziewczynami <czyt. wepchałam się siłą, tak że Dan spadła z kanapy> i zaczęłam przyglądać się wszystkim pozostałym w pokoju.
Zayn teraz zaczął obściskiwać się z Perrie. Liam układał swoją kolekcję widelców i widelczyków. Lou...sadził marchewki w doniczkach? Dobraa, pozostawię to bez komentarza. Niall, jak to Niall. Jak zwykle coś wpieprzał a Harry bawił się z Julie. Aa i jeszcze lafirynda, która mierzyła mnie morderczym wzrokiem. Pff mam wyjebane. Odruchowo spojrzałam na zegarek. 1:03 a.m. Nie ma co, idę spać.
-Nie wiem jak wy ale ja idę spać-powiedziałam do dziewczyn.
-Poczekaj! Ja muszę gdzieś iść i zaraz przyjdę!- zerwała się z kanapy Perrie i wybiegła z domu. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie z minami WTF. Zaraz po jej wybiegnięciu dostałam sms.
"Zaraz przyjdę! Pobiegłam do zoologicznego. Nie pytaj po co, bo przekonasz się jutro. Xxx"- to była treść sms'a od Perrie. O.o
-To ja już idę do pokoju. Idziecie?-zapytałam dziewczyny, na co pokiwały głową.
Weszłam szybko do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Kiedy wyszłam zaraz po mnie poszła El i na końcu Dan. Wyszukałam im moje piżamy a sama ubrałam się w tą. Zeszłam na dół, zobaczyć czy blondi już przyszła i się nie myliłam. Siedziała na kanapie z jakąś paczuszką na kolanach.
-Chodź dziewczyno!-zawołałam ją.
-Już.-pożegnała się szybko z resztą i dołączyła do mnie.
-Nie pytam co to.
-I dobrze.-posłała mi łobuzerski uśmieszek.
Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi. Patrze na zegarek a tam 4:11 a.m. Hmm, koło mnie brakuje Perrie.
-A to spoko-pomyślałam i znów zasnęłam.
-AAAAAAAAAAAA!-kurwa! Kto śmie mnie budzić w środku nocy?! Przecie dopiero 11!
Szybko wstałam z łóżka i pokierowałam się za źródłem dźwięku, gdzie jak się okazało prawie wszyscy już byli. Taa, Zayn'a to nawet by nie obudziło jak by meteor spadł mu koło łóżka. -.-
Okazało się, że to pani lafirynda się wydziera jak by pudru u kosmetyczki zabrakło. Czy ja mam poranne zwidy, czy ona przytula się do mojego loczka. Dobraa, nie mojego no ale...
Wszyscy mają zdziwione miny tylko Perrie ma złośliwy uśmieszek.
-Amy, co się stało?- pyta Harry.
-W..w...mo..im..łóżk..u jest...-jękoliła a moja cierpliwość powoli wyparowywała.
-Co jest?- dopytywał Hazza.
-TARANTULA!!!!
-Co?-zapytaliśmy wszyscy. Hahahah teraz się wszystko zgadza. Podeszłam do blondi i po kryjomu przybiłam z nią piąteczkę.
-Dziewczyno! Rządzisz!-szepnęłam jej na ucho.
-Hahaah spokojnie to jeszcze nie koniec.
Liam z Louis'em wparowali do jej pokoju a ja podeszłam do dziewczyn.
-Perrie?-szepnęły.
-Yhym.
Zaraz Daddy wyszedł z pająkiem w pudełku a Hazza powiedział.
-Widzisz. Już tam tego nie ma. Możesz już spokojnie iść do łazienki.-a ona pocałowała go w policzek, jakoś dziwnie blisko ust. Oj, lepiej mi teraz nie mierzcie ciśnienia!
Nie mogąc dłużej na nią patrzeć, udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic ubrałam się w to, lekki makijaż i włosy i gotowa. Zaraz po mnie wyszły Eleanor i Danielle.
-AAAAAAAAAAAAAA!-uuu chyba czas na podejście numer 2. Szybko wybiegłyśmy z pokoju, po drodze wymieniając znaczące spojrzenia. Widok, który tam zobaczyłam dosłownie zwalił mnie z nóg.
Hahahahahahahahhahaah! Ona...ona miała...całe włosy w bułce tartej i mące! Haahhahhahahaahhaha! Perrie rządzisz!
-Hahahahahahahahahahah!-wybuchli śmiechem wszyscy zgromadzeni nawet Zayn się obudził, tylko Harry stał i się na mnie patrzył srogim wzrokiem. Ooo! Idzie w moją stronę...
-Co ty kurwa odpierdzielasz?!- wydarł się na mnie, na co wszyscy przestali się śmiać.
***
Dziękuje Wam za te wszystkie komentarze i tyle wejść! Naprawdę KOCHAM WAS DIRECTIONERKI!
Dobra a teraz taki mały szantaż :D
5 komentarzy = nowy rozdział
A tak wg to przez następne 2 dni nic nie będzie, ponieważ zamierzam zająć się przez te dni tworzeniem drugiego bloga. Oczywiście ten będzie dalej prowadzony, tylko wpadłam na kolejną Historię, taką mam nadzieję niezwykłą ;)
-Jesteś zazdrosna o Harr'ego i mam pomóc Ci i dziewczyną zaszkodzić tej całej Amy?-no to mnie zdziwiła.
-Wcale nie jestem zazdrosna!-oburzyłam się na co ona spojrzała na mnie wzrokiem typu "Weź mnie tu nie kłam, mała! Za dobrze Cię znam!" -.-
-No dobra może jestem.
Znów ten wzrok.
-Dobra! Jestem cholernie zazdrosna! Zadowolona?-wykrzyczałam.
-Oj taaak! Dobra, to może zróbmy tak, że ty i dziewczyny będziecie jak by co pomagać a ja wezmę sprawy w swoje ręce. Hue hue jutrzejszy poranek nie będzie należeć do jej najlepszych.- jaki mroczny śmiech. Aż sama się jej boję! Pewnie niektórzy się zapytają czemu idę z tym do Perrie? Otóż to jest dziewczyna z charakterem jak nikt inny. Nie da po sobie jeździć. Mówią, że jesteśmy pod tym względem podobne, lecz ja uważam że się przy niej kryje. Heh nie będę zdziwiona jak jutro ta lafirynda wybiegnie z tego domu z krzykiem :D
-Emm, Andżela?-zapytała.
-No?
-A możesz mi mniej więcej opowiedzieć coś o niej? Bo się nie orientuję...
Powiedziałam jej to co dziewczyny mi dziś powiedziały i cały dzisiejszy dzień.
-A to lafirynda! Ale spokojnie, mam już plan. A teraz wracajmy, co?
-Spoko.
Weszłyśmy do salonu ale jak widać byli tak zajęci tym czym byli zajęci <trudno określić co robili> że nikt nas nie zauważył -.-
Siadłam pomiędzy dziewczynami <czyt. wepchałam się siłą, tak że Dan spadła z kanapy> i zaczęłam przyglądać się wszystkim pozostałym w pokoju.
Zayn teraz zaczął obściskiwać się z Perrie. Liam układał swoją kolekcję widelców i widelczyków. Lou...sadził marchewki w doniczkach? Dobraa, pozostawię to bez komentarza. Niall, jak to Niall. Jak zwykle coś wpieprzał a Harry bawił się z Julie. Aa i jeszcze lafirynda, która mierzyła mnie morderczym wzrokiem. Pff mam wyjebane. Odruchowo spojrzałam na zegarek. 1:03 a.m. Nie ma co, idę spać.
-Nie wiem jak wy ale ja idę spać-powiedziałam do dziewczyn.
-Poczekaj! Ja muszę gdzieś iść i zaraz przyjdę!- zerwała się z kanapy Perrie i wybiegła z domu. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie z minami WTF. Zaraz po jej wybiegnięciu dostałam sms.
"Zaraz przyjdę! Pobiegłam do zoologicznego. Nie pytaj po co, bo przekonasz się jutro. Xxx"- to była treść sms'a od Perrie. O.o
-To ja już idę do pokoju. Idziecie?-zapytałam dziewczyny, na co pokiwały głową.
Weszłam szybko do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Kiedy wyszłam zaraz po mnie poszła El i na końcu Dan. Wyszukałam im moje piżamy a sama ubrałam się w tą. Zeszłam na dół, zobaczyć czy blondi już przyszła i się nie myliłam. Siedziała na kanapie z jakąś paczuszką na kolanach.
-Chodź dziewczyno!-zawołałam ją.
-Już.-pożegnała się szybko z resztą i dołączyła do mnie.
-Nie pytam co to.
-I dobrze.-posłała mi łobuzerski uśmieszek.
Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi. Patrze na zegarek a tam 4:11 a.m. Hmm, koło mnie brakuje Perrie.
-A to spoko-pomyślałam i znów zasnęłam.
-AAAAAAAAAAAA!-kurwa! Kto śmie mnie budzić w środku nocy?! Przecie dopiero 11!
Szybko wstałam z łóżka i pokierowałam się za źródłem dźwięku, gdzie jak się okazało prawie wszyscy już byli. Taa, Zayn'a to nawet by nie obudziło jak by meteor spadł mu koło łóżka. -.-
Okazało się, że to pani lafirynda się wydziera jak by pudru u kosmetyczki zabrakło. Czy ja mam poranne zwidy, czy ona przytula się do mojego loczka. Dobraa, nie mojego no ale...
Wszyscy mają zdziwione miny tylko Perrie ma złośliwy uśmieszek.
-Amy, co się stało?- pyta Harry.
-W..w...mo..im..łóżk..u jest...-jękoliła a moja cierpliwość powoli wyparowywała.
-Co jest?- dopytywał Hazza.
-TARANTULA!!!!
-Co?-zapytaliśmy wszyscy. Hahahah teraz się wszystko zgadza. Podeszłam do blondi i po kryjomu przybiłam z nią piąteczkę.
-Dziewczyno! Rządzisz!-szepnęłam jej na ucho.
-Hahaah spokojnie to jeszcze nie koniec.
Liam z Louis'em wparowali do jej pokoju a ja podeszłam do dziewczyn.
-Perrie?-szepnęły.
-Yhym.
Zaraz Daddy wyszedł z pająkiem w pudełku a Hazza powiedział.
-Widzisz. Już tam tego nie ma. Możesz już spokojnie iść do łazienki.-a ona pocałowała go w policzek, jakoś dziwnie blisko ust. Oj, lepiej mi teraz nie mierzcie ciśnienia!
Nie mogąc dłużej na nią patrzeć, udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic ubrałam się w to, lekki makijaż i włosy i gotowa. Zaraz po mnie wyszły Eleanor i Danielle.
-AAAAAAAAAAAAAA!-uuu chyba czas na podejście numer 2. Szybko wybiegłyśmy z pokoju, po drodze wymieniając znaczące spojrzenia. Widok, który tam zobaczyłam dosłownie zwalił mnie z nóg.
Hahahahahahahahhahaah! Ona...ona miała...całe włosy w bułce tartej i mące! Haahhahhahahaahhaha! Perrie rządzisz!
-Hahahahahahahahahahah!-wybuchli śmiechem wszyscy zgromadzeni nawet Zayn się obudził, tylko Harry stał i się na mnie patrzył srogim wzrokiem. Ooo! Idzie w moją stronę...
-Co ty kurwa odpierdzielasz?!- wydarł się na mnie, na co wszyscy przestali się śmiać.
***
Dziękuje Wam za te wszystkie komentarze i tyle wejść! Naprawdę KOCHAM WAS DIRECTIONERKI!
Dobra a teraz taki mały szantaż :D
5 komentarzy = nowy rozdział
A tak wg to przez następne 2 dni nic nie będzie, ponieważ zamierzam zająć się przez te dni tworzeniem drugiego bloga. Oczywiście ten będzie dalej prowadzony, tylko wpadłam na kolejną Historię, taką mam nadzieję niezwykłą ;)
wtorek, 24 lipca 2012
Rozdział dwunasty :*
Jej mina, kiedy kończyłam piosenkę wyglądała mniej więcej o tak: :O Hahaahaha co za debilka :D
Chyba jednak zdała sobie sprawę jak wygląda bo znowu można były dostrzec ten uśmieszek.
-Pff! Śpiewasz jak pokraka!- wy piszczała.
-Haha jak by śpiewała jak pokraka to by nie była nominowana w trzech kategoriach.- wyśmiała ją Eleanor.
-Pff!-odfuknęła i znów przytuliła się do Harr'ego a mi znów ciśnienie podskoczyło.
-A może przenocujesz u nas? Już jest późno.-zaproponował loczek tej lafiryndzie. Nie no! Trzymajcie mnie, bo za raz uszkodzę jeszcze bardziej niż jest uszkodzona ta jej "twarz".
-Będziesz spać z Andżeliką, może się lepiej poznacie...-kontynuował. ŻE CO?! POWALIŁO?!
-NIE!-krzyknęłam szybko nim skończył gadać, na co spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Boże piękny to ty jesteś ale rozumem nie grzeszysz -.- Ja? Ona? Lepiej poznać? Na to jest tylko jedna odpowiedź a mianowicie...HAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAH!!!
-To znaczy...-szybko, wymyśl coś- Eleanor i Danielle już u mnie śpią!
-Serio?! Nocujecie u nas dziewczyny?- zapytał Lou wyraźnie rozbawiony tą sytuacją. Pewnie skapnął się, że nie pałam pozytywnym uczuciem do tego czegoś.
Dziewczyny najpierw nie pewnie spojrzały po sobie, potem na mnie. Ja tylko pokiwałam głową na tak.
-Jasneeee....-powiedziały niepewnie równocześnie.
-Widzisz Lou!-zwróciłam się do niego takim głosem typu " A nie mówiłam" na co się roześmiał.
-Ej, Zayn!- zawołałam mulata.
-No co?
-A może Perrie też wpadnie?
-Właśnie! My nawet jej nie poznałyśmy!-wtrąciła Dan z oburzeniem.
-Yyy no czemu nie...
-Dzwoń a nie marudź!
-Dobra, idę.- w końcu ruszył te swoje sexowne pośladki.
-Em, Andżela, bo widzisz my nie mamy nic na przebranie...-powiedziała El.
-To nie problem. Dam wam coś!
-Właśnie! Ona ma tego od gromaaaa!- wtrącił Niall z pełną gębą czegoś pomarańczowego. Chwila! Wróć! Pomarańczowego? Oooooooo, będzie aferaaaa!
-Niall, co ty jesz?- powiedziałam złośliwie.- Lou, może ty zerkniesz...
-NIALL! MOJE MARCHEWKI?!-pisnął na cały regulator.
-Yyyy....niiieeee...-powiedział powoli, lekko się wycofując.
-Nie żyjesz!- krzyknął na odchodne Lou i ruszył w pogoń za nim. My za to wszyscy przyglądaliśmy się tej zacnej scence.
-Perrie za raz przyjdzie!-wykrzyczał Zayn-Ej, gdzie wcięło Niall'a i Lou?
I właśnie w tym momencie rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i wyszedł zrozpaczony pan marchewka z jakąś papką pomarańczową w ręce...mam nadzieję, że to nie jest to co myślę!
-Tina miała prawo żyć!-wykrzyknął i wyrzucił to coś do śmietnika. Zaraz po nim wyszedł cały mokry Niall z...różą w buzi?
Wszyscy popatrzyliśmy na niego dziwnie na co tylko odparł
-Lou wylał na mnie wodę z kwiatków, łącznie z kwiatkami. A potem jak to nic nie dało to rzucił we mnie tym wazonem. Na szczęście się schyliłem. Potem musiałem wypluć tą marchewkę. Dzięki siostra!-rzucił na odchodne.
-Do usług!
-Idę do kuchni, chcę ktoś coś?-zapytałam. Dobra, nikt nic nie chcę. Mi to odpowiada. Wstałam leniwie z kanapy i poczołgałam do lodówki. Hmm, co by tu...ktoś stanął za mną i mi ją zamknął. Odwróciłam się by zobaczyć kto i pff! Wielkie mi zdziwienie -.-
-Znowu tu, Haroldzie?
-Tak, jakoś lubię to miejsce.
-Co cię tu sprowadza?
Spojrzał mi w oczy i szepnął tuż przy moich ustach.
-Ty!
O nie, nie dam się. Leci na dwa fronty. Pff, albo ja albo ona.
-Mhmm, a myślałam, że Amy!-powiedziałam złośliwie.
-A co? Zazdrosna?
-Ha ha ha chyba śnisz!
-Oj, nie udawaj!-już chciał mnie pocałować ale go odepchnęłam.
-W co ty grasz?
-Co?-wyraźnie go zdziwiłam.
-Najpierw mnie całujesz w parku, potem mnie olewasz dla tego czegoś, znów pocałunek i to nie był pocałunek bo trzeba, potem znów mnie olewasz i ściskasz się ze swoją eks i znów tu do mnie...
-Skąd wiesz, że to moja eks?-uuu wkurzył się.
-Mam swoich informatorów.-uśmiechnęłam się zadziornie.
-Dziewczyny!-powiedział ze złością lecz zaraz przybrał łobuzerski uśmiech i odparł- jednak zazdrosna!
-O nie nie! A nawet gdyby to co?- przybliżyłam się jeszcze bardziej, tak że prawie stykaliśmy się ustami, popatrzyłam w oczy i kontynuowałam.- Najpierw dajesz jakieś cholerne nadzieję a potem na moich oczach ściskasz się z tą lafiryndą.
-Podobam ci się?-spytał ale ja tylko leciutko musnęłam jego usta i poszłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie a on zaraz po mnie przyszedł wyraźnie zamyślony. Lafirynda chciała go przytulić ale on ją odepchnął.
-Co się kotku stało?- zapytała znów próbując go przytulić lecz na marne.
-Nie mów do mnie kotku, bo już nie jesteśmy razem a po drugie nic się nie stało.-warknął.
Ktoś zadzwonił do drzwi. O w końcu.
-To pewnie ona! Zayn! Siad! Ja otworzę.- szybko podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Nie myliłam się. Za drzwiami stała ładna blondynka zwana Perrie.
-Cześć Perrie! Wchodź!
-Andżelika! Cześć! Stęskniłam się.- oh pewnie zapomniałam powiedzieć, że ja i Perrie się znamy. Nawet jesteśmy przyjaciółkami.
Poszłyśmy obie do salonu. Dziewczyna pocałowała swojego chłopaka i podeszła do reszty by ich uścisnąć. No wszystkich bez lafiryndy.
-Perrie! To jest Andżelika- zaczął mnie przedstawiać, ale mu przerwała.
-Zayn, kotku ja wiem. To moja przyjaciółka!
-Co?
-No to co słyszysz, my się znamy i przyjaźnimy!- powiedziałam.
Mulat zrobił tylko taką minę O.o i zaczął przedstawiać dalej.
-No dobra, więc to jest Eleanor i Danielle.
-Miło mi.
-Cześć!
-Perrie, możemy pogadać?-zapytałam.
-Jasne!
***
Głupi moment na skończenie i wg rozdział bez sensu ale pisałam na szybko. Dziękuje wszystkim komentującym! Kocham Was Directionerki! Oglądaliście może, ten wywiad? Hahahah ja ciągle tylko przewijam na ten moment:
Chyba jednak zdała sobie sprawę jak wygląda bo znowu można były dostrzec ten uśmieszek.
-Pff! Śpiewasz jak pokraka!- wy piszczała.
-Haha jak by śpiewała jak pokraka to by nie była nominowana w trzech kategoriach.- wyśmiała ją Eleanor.
-Pff!-odfuknęła i znów przytuliła się do Harr'ego a mi znów ciśnienie podskoczyło.
-A może przenocujesz u nas? Już jest późno.-zaproponował loczek tej lafiryndzie. Nie no! Trzymajcie mnie, bo za raz uszkodzę jeszcze bardziej niż jest uszkodzona ta jej "twarz".
-Będziesz spać z Andżeliką, może się lepiej poznacie...-kontynuował. ŻE CO?! POWALIŁO?!
-NIE!-krzyknęłam szybko nim skończył gadać, na co spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Boże piękny to ty jesteś ale rozumem nie grzeszysz -.- Ja? Ona? Lepiej poznać? Na to jest tylko jedna odpowiedź a mianowicie...HAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAH!!!
-To znaczy...-szybko, wymyśl coś- Eleanor i Danielle już u mnie śpią!
-Serio?! Nocujecie u nas dziewczyny?- zapytał Lou wyraźnie rozbawiony tą sytuacją. Pewnie skapnął się, że nie pałam pozytywnym uczuciem do tego czegoś.
Dziewczyny najpierw nie pewnie spojrzały po sobie, potem na mnie. Ja tylko pokiwałam głową na tak.
-Jasneeee....-powiedziały niepewnie równocześnie.
-Widzisz Lou!-zwróciłam się do niego takim głosem typu " A nie mówiłam" na co się roześmiał.
-Ej, Zayn!- zawołałam mulata.
-No co?
-A może Perrie też wpadnie?
-Właśnie! My nawet jej nie poznałyśmy!-wtrąciła Dan z oburzeniem.
-Yyy no czemu nie...
-Dzwoń a nie marudź!
-Dobra, idę.- w końcu ruszył te swoje sexowne pośladki.
-Em, Andżela, bo widzisz my nie mamy nic na przebranie...-powiedziała El.
-To nie problem. Dam wam coś!
-Właśnie! Ona ma tego od gromaaaa!- wtrącił Niall z pełną gębą czegoś pomarańczowego. Chwila! Wróć! Pomarańczowego? Oooooooo, będzie aferaaaa!
-Niall, co ty jesz?- powiedziałam złośliwie.- Lou, może ty zerkniesz...
-NIALL! MOJE MARCHEWKI?!-pisnął na cały regulator.
-Yyyy....niiieeee...-powiedział powoli, lekko się wycofując.
-Nie żyjesz!- krzyknął na odchodne Lou i ruszył w pogoń za nim. My za to wszyscy przyglądaliśmy się tej zacnej scence.
-Perrie za raz przyjdzie!-wykrzyczał Zayn-Ej, gdzie wcięło Niall'a i Lou?
I właśnie w tym momencie rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i wyszedł zrozpaczony pan marchewka z jakąś papką pomarańczową w ręce...mam nadzieję, że to nie jest to co myślę!
-Tina miała prawo żyć!-wykrzyknął i wyrzucił to coś do śmietnika. Zaraz po nim wyszedł cały mokry Niall z...różą w buzi?
Wszyscy popatrzyliśmy na niego dziwnie na co tylko odparł
-Lou wylał na mnie wodę z kwiatków, łącznie z kwiatkami. A potem jak to nic nie dało to rzucił we mnie tym wazonem. Na szczęście się schyliłem. Potem musiałem wypluć tą marchewkę. Dzięki siostra!-rzucił na odchodne.
-Do usług!
-Idę do kuchni, chcę ktoś coś?-zapytałam. Dobra, nikt nic nie chcę. Mi to odpowiada. Wstałam leniwie z kanapy i poczołgałam do lodówki. Hmm, co by tu...ktoś stanął za mną i mi ją zamknął. Odwróciłam się by zobaczyć kto i pff! Wielkie mi zdziwienie -.-
-Znowu tu, Haroldzie?
-Tak, jakoś lubię to miejsce.
-Co cię tu sprowadza?
Spojrzał mi w oczy i szepnął tuż przy moich ustach.
-Ty!
O nie, nie dam się. Leci na dwa fronty. Pff, albo ja albo ona.
-Mhmm, a myślałam, że Amy!-powiedziałam złośliwie.
-A co? Zazdrosna?
-Ha ha ha chyba śnisz!
-Oj, nie udawaj!-już chciał mnie pocałować ale go odepchnęłam.
-W co ty grasz?
-Co?-wyraźnie go zdziwiłam.
-Najpierw mnie całujesz w parku, potem mnie olewasz dla tego czegoś, znów pocałunek i to nie był pocałunek bo trzeba, potem znów mnie olewasz i ściskasz się ze swoją eks i znów tu do mnie...
-Skąd wiesz, że to moja eks?-uuu wkurzył się.
-Mam swoich informatorów.-uśmiechnęłam się zadziornie.
-Dziewczyny!-powiedział ze złością lecz zaraz przybrał łobuzerski uśmiech i odparł- jednak zazdrosna!
-O nie nie! A nawet gdyby to co?- przybliżyłam się jeszcze bardziej, tak że prawie stykaliśmy się ustami, popatrzyłam w oczy i kontynuowałam.- Najpierw dajesz jakieś cholerne nadzieję a potem na moich oczach ściskasz się z tą lafiryndą.
-Podobam ci się?-spytał ale ja tylko leciutko musnęłam jego usta i poszłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie a on zaraz po mnie przyszedł wyraźnie zamyślony. Lafirynda chciała go przytulić ale on ją odepchnął.
-Co się kotku stało?- zapytała znów próbując go przytulić lecz na marne.
-Nie mów do mnie kotku, bo już nie jesteśmy razem a po drugie nic się nie stało.-warknął.
Ktoś zadzwonił do drzwi. O w końcu.
-To pewnie ona! Zayn! Siad! Ja otworzę.- szybko podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Nie myliłam się. Za drzwiami stała ładna blondynka zwana Perrie.
-Cześć Perrie! Wchodź!
-Andżelika! Cześć! Stęskniłam się.- oh pewnie zapomniałam powiedzieć, że ja i Perrie się znamy. Nawet jesteśmy przyjaciółkami.
Poszłyśmy obie do salonu. Dziewczyna pocałowała swojego chłopaka i podeszła do reszty by ich uścisnąć. No wszystkich bez lafiryndy.
-Perrie! To jest Andżelika- zaczął mnie przedstawiać, ale mu przerwała.
-Zayn, kotku ja wiem. To moja przyjaciółka!
-Co?
-No to co słyszysz, my się znamy i przyjaźnimy!- powiedziałam.
Mulat zrobił tylko taką minę O.o i zaczął przedstawiać dalej.
-No dobra, więc to jest Eleanor i Danielle.
-Miło mi.
-Cześć!
-Perrie, możemy pogadać?-zapytałam.
-Jasne!
***
Głupi moment na skończenie i wg rozdział bez sensu ale pisałam na szybko. Dziękuje wszystkim komentującym! Kocham Was Directionerki! Oglądaliście może, ten wywiad? Hahahah ja ciągle tylko przewijam na ten moment:
poniedziałek, 23 lipca 2012
xxx
Cześć! Chciałabym coś napisać do naszych kochanych chłopaków z 1D. Wiem, że tego nie przeczytają ale i tak napiszę.
Na początek chcę napisać, że żałuję. Żałuję, że nie byłam z wami od początku. Że oceniałam Was po wyglądzie. Że wyśmiewałam Was, chociaż nic o Was nie wiedziałam. O czym ja mówię co? O tym jak Was poznałam.
W kwietniu, zaczęłam zauważać zdjęcia pewnych chłopaków.
Zdjęcia zostały wrzucone, jak w tedy sądziłam, przez jakieś głupie dziewczyny, które znalazły sobie jakiś gejowski boysbandzik typu Biebier i jarają się nim na cały internet.
Z czasem dowiedziałam, że nazywają się One Direction. Pff! A co mnie to? Niech się nazywają jak chcą.
Ja jak głupia poszłam za ludem z okolicy. Wszyscy na około są anty-fanami to ja też, nie będę się wyróżniać. Sądziłam ich, choć nawet nie słyszałam ani jednej ich piosenki. <to znaczy pewnie słyszałam ale nie wiedziałam, że ich> Nawet nie chciało mi się na YT wpisać One Direction i posłuchać pierwszej z brzegu piosenki.
Pewnego dnia wracałam z koleżankami busem. Akurat w radiu leciało WMYB. Nawet nie wiedziałam czyja to piosenka ale mi się spodobała. Zaczęłam nucić. W końcu moja "przyjaciółka" zaczęła mnie szturchać, że co ja śpiewam skoro podobno nie lubię 1D na co Poker Face i się nie odzywam. Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu, to rzuciłam się na kompa i odsłuchałam tą piosenkę. Zaczęłam się interesować Wami.
Pamiętam jak uczyłam się Waszych imion. Jak pierwszy raz przesłuchiwałam Wasze piosenki. Jak pierwszy raz zgrywałam wasze zdjęcia na telefon. Pierwsze "lubię to" stron na Facebooku o Was. Pamiętam.
To jest niesamowite, że z dnia na dzień z kompletnie nieznanych ludzi staliście się jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
Kiedy oglądam nagrania z wami, uśmiech sam mi wchodzi na twarz. Do końca życia będę wspominać wasze słynne teksty.
Jak Lou powiedział, że lubi dziewczyny, które jedzą marchewki. Potem powiedział, że od tamtego czasu dostał bardzo dużo marchewek, więc lubi dziewczyny, które lubią Lamborginy < czy jak to tam>
Nasze słynne " I'M SUUUUUPEEEEERRRR MAAAAANNNNNN!!!!"
I wiele innych wspaniałych momentów.
Ja jako Directioner, chcę powiedzieć, że jestem z Wami. W tych złych i dobrych momentach. Kiedy wy płaczecie ja płacze, kiedy wy się cieszycie ja też się cieszę. Czy tego chcecie czy nie, jesteście częścią mojego życia. Tą wspaniałą częścią. Nie ważne co się stanie, dla mnie zawsze będziecie tymi wspaniałymi chłopakami z X Factor'a. Zawsze.
<3 FOREVER DIRECTIONER <3
niedziela, 22 lipca 2012
Rozdział jedenasty :*
Może zagramy w butelkę?- zapytał nagle Zayn. Hmm, dobry pomysł, bo od dłuższego czasu nic nie robimy. To znaczy oni nic nie robią bo my w trzy <czytaj ja, El i Dan > dokładnie przyglądamy się tej lafiryndzie i badamy jej każdy ruch.
-Noo dobraaa, tylko kto pierwszy kręci?- zapytałam. Wszyscy wstali z kanapy i usiedliśmy w kółku. Ja siedziałam pomiędzy Hazzą a Danielle. Oczywiście ta lafirynda <teraz tak się nazywa, oczywiście nazwa autorstwa mła :D> musiała też usiąść koło loczka więc nie ma zmiłuj.
-Ja! Ja chcę! Proszę, ja!- darł się Lou jakby mu miał Niall marchewki zjeść.
Szybko dorwał się do butelki, oczywiście po piwie, bo innych chyba nie posiadają <-.-> i zakręcił. Wypadło niestety na Eleanor.
-Wyzwanie- powiedziała obojętnie, bo chyba tak jak każdy wiedziała co ją czeka.
-POCAŁUJ MNIE!- wydarł się chyba na cały Londyn.
Dziewczyna posłusznie wstała i dała mu namiętnego całusa. Dobra, teraz wypadło na Harr'ego.
-Prawda czy wyzwanie?- zapytała, wyraźnie ucieszona z faktu, że na niego wypadło.
-Ymmm...prawda...-powiedział niepewnie. Uuuuu, loczku zadziwiasz mnie....
-To, hmmm-zamyśliła się, lecz po chwili na jej twarzy zagościł triumfalny uśmiech- brunetki czy blondynki?
O.o Też jestem ciekawa :D
-Emm, to nie wygląd się liczy tylko charakter, więc...
-Brunetki czy blondynki?-ponowiła szybko pytanie.
-Ale to trudno określić...
-Brunetki czy blondynki?-nie dawała za wygraną.
-Ale charakter...
-BRUNETKI CZY BLONDYNKI?- tym razem się wydarła tak, że aż Niall upuścił kanapkę, którą właśnie próbował ugryźć.
-BLONDYNKI!- też się wydarł i nie pacząc na nikogo, zakręcił szybko butelką.
Czy, czy on to powiedział? Hahahahha a mina lafiryndy w tym momencie?! Hahahahah bezcenna!
-Pytanie czy wyzwanie?- Danielle skierowała pytanie do mnie. Zaraz, do mnie? Wcale długo nie myślałam a Ci już parę kolejek obskoczyli? No ale dobra...
-Wyzwanie...
O nie! Na twarzy Dan zagościł złośliwy uśmieszek.
-TY. HAZZA. NAAAMIIIĘĘĘTNYYYY POCAŁUNEK. 5 MINUT! ZA RAZ. TERAZ. JUŻ.- wykrzyczała mi prosto w twarz.
Popatrzyłam niepewnie na Harr'ego ale ten tylko się zadziornie uśmiechnął i przyciągnął do siebie. Spojrzałam mu ostatni raz w oczy w których widać było iskierki radości.
-No dawaj, pierwszy pocałunek nasz to nie będzie- powiedział loczek na co ja i tak niepewnie go pocałowałam. On, widząc moją niepewność przejął inicjatywę i zachłannie wpił się w moje usta. Nie wiedząc kiedy ja znalazłam się na podłodze a on nade mną, na co wszyscy zrobili zbiorowe "uuuu" :D
Czułam ja przez pocałunek się uśmiecha. Całowaliśmy się tak jak w tedy w kuchni. Z pasją.
Nie wiem ile to już trwało, ale jak dla mnie mogło by i wieczność. Mało mnie obchodziło,że wszyscy dookoła przypatrują się naszym poczynaniom. Że ta lafirynda aż zdycha z zazdrości. Niech zdechnie, płakać nie będę.
-Harruś, już 5 minut minęło.-powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem ta lafirynda. On, jak tylko to usłyszał jak na odpowiedź jeszcze bardziej się we mnie "wessał".
-Harry- była już widocznie poirytowana- możesz się już odczepić od tej idiotki!
-Nie nazywaj jej tak!-warknął i pomógł mi usadowić się znów na swoim miejscu. Kiedy tylko wstałam, zobaczyłam, że na twarzach zebrany widnieją idiotyczne uśmieszki.
Dobraaa! Yych! Teraz przez to mam jeszcze większy mętlik w głowie. Styles, przestań! Albo, nie...to ja przestane. Niby walka, ale kurde on leci na dwa fronty. Ok, więc nie pozostaje mi nic innego jak teraz iść na spątana.
Do końca gry nie było już tak ciekawych zadań jak poprzednie. Były typu: Niall, wyjdź na balkon i krzyknij, że jedzenie to świństwo, Liam, zjedz lody łyżką, Lou, co wolisz: El czy marchewki i itp.
-Andżelika? Masz już sukienkę na tą galę MTV?- zapytała niespodziewanie Eleanor.
Kur**! Gala MTV! No normalnie facepalm -.-
-Ej! Nie mów, że zapomniałaś?! Jesteś przecież nominowana do 3 kategorii!- udawała oburzenie.
-Oj, bo jakoś tokoś się zapomniało...
-Hahaha jakoś takoś? Boże, co ja z tobą mam?! No, ale od czego jest twoja najlepsza przyjaciółko-stylistka Eleanor! :D
-Ale czekaj!-przerwała ta lafirynda- jak to nominowana?
-A tak to, że jak byś się zamknęła to byś wiedziała, że przecież ona jest zawodową piosenkarką!-włączyła się do rozmowy Dan.
-Pfff! Taa, już widzę ją jak śpiewa.
-No problemo, tylko pójdę po gitarę.- kiedy to powiedziałam, na mojej twarzy zagościł złośliwy uśmieszek. Buahahaha, już ja jej utrę nosa. Wparowałam do mojego pokoju jak burza i zgarnęłam moją kochaną gitarę. Dlaczego kochaną? Bo jest ze mną wszędzie. To na niej gram na koncertach, to przy jej dźwiękach tworzę piosenki. To też moja pierwsza gitara, którą dostałam od Niall'a na urodziny. Kiedy tylko pojawiłam się z nią w salonie, brat aż wstał z miejsca.
-Samanta?- tak się nazywa moja gitara.
-Tak, Niall!
-Nie wiedziałem, że nadal ją masz...
-Oczywiście, że mam. To przecież na niej gram na koncertach.
-A po co Ci ona tutaj?- no tak. Kiedy my prowadziłyśmy tą jak że interesującą wymianę zdań, on był w kuchni -.-
-Że by udowodnić pani wiem wszystko i jeszcze więcej, że jestem piosenkarką.
-Aooo...
-Co zagrać?- zapytałam.
-Może Please don't leave me here?-zapytała El.
Spoko. Już po pierwszej zwrotce można było zauważyć, jak jej głupkowaty uśmieszek stopniowo opuszcza jej brzydaczną twarz.
***
Dziękuje za wszystkie komentarze! Naprawdę kocham was! Kocham wszystkie Directionerki! Widziałyście nowy filmik z chłopakami. Ten o udawanym porodzie. Hahahhaha! Hazza tak się przejął, Liam zachował zimną krew a Niall:
-Noo dobraaa, tylko kto pierwszy kręci?- zapytałam. Wszyscy wstali z kanapy i usiedliśmy w kółku. Ja siedziałam pomiędzy Hazzą a Danielle. Oczywiście ta lafirynda <teraz tak się nazywa, oczywiście nazwa autorstwa mła :D> musiała też usiąść koło loczka więc nie ma zmiłuj.
-Ja! Ja chcę! Proszę, ja!- darł się Lou jakby mu miał Niall marchewki zjeść.
Szybko dorwał się do butelki, oczywiście po piwie, bo innych chyba nie posiadają <-.-> i zakręcił. Wypadło niestety na Eleanor.
-Wyzwanie- powiedziała obojętnie, bo chyba tak jak każdy wiedziała co ją czeka.
-POCAŁUJ MNIE!- wydarł się chyba na cały Londyn.
Dziewczyna posłusznie wstała i dała mu namiętnego całusa. Dobra, teraz wypadło na Harr'ego.
-Prawda czy wyzwanie?- zapytała, wyraźnie ucieszona z faktu, że na niego wypadło.
-Ymmm...prawda...-powiedział niepewnie. Uuuuu, loczku zadziwiasz mnie....
-To, hmmm-zamyśliła się, lecz po chwili na jej twarzy zagościł triumfalny uśmiech- brunetki czy blondynki?
O.o Też jestem ciekawa :D
-Emm, to nie wygląd się liczy tylko charakter, więc...
-Brunetki czy blondynki?-ponowiła szybko pytanie.
-Ale to trudno określić...
-Brunetki czy blondynki?-nie dawała za wygraną.
-Ale charakter...
-BRUNETKI CZY BLONDYNKI?- tym razem się wydarła tak, że aż Niall upuścił kanapkę, którą właśnie próbował ugryźć.
-BLONDYNKI!- też się wydarł i nie pacząc na nikogo, zakręcił szybko butelką.
Czy, czy on to powiedział? Hahahahha a mina lafiryndy w tym momencie?! Hahahahah bezcenna!
-Pytanie czy wyzwanie?- Danielle skierowała pytanie do mnie. Zaraz, do mnie? Wcale długo nie myślałam a Ci już parę kolejek obskoczyli? No ale dobra...
-Wyzwanie...
O nie! Na twarzy Dan zagościł złośliwy uśmieszek.
-TY. HAZZA. NAAAMIIIĘĘĘTNYYYY POCAŁUNEK. 5 MINUT! ZA RAZ. TERAZ. JUŻ.- wykrzyczała mi prosto w twarz.
Popatrzyłam niepewnie na Harr'ego ale ten tylko się zadziornie uśmiechnął i przyciągnął do siebie. Spojrzałam mu ostatni raz w oczy w których widać było iskierki radości.
-No dawaj, pierwszy pocałunek nasz to nie będzie- powiedział loczek na co ja i tak niepewnie go pocałowałam. On, widząc moją niepewność przejął inicjatywę i zachłannie wpił się w moje usta. Nie wiedząc kiedy ja znalazłam się na podłodze a on nade mną, na co wszyscy zrobili zbiorowe "uuuu" :D
Czułam ja przez pocałunek się uśmiecha. Całowaliśmy się tak jak w tedy w kuchni. Z pasją.
Nie wiem ile to już trwało, ale jak dla mnie mogło by i wieczność. Mało mnie obchodziło,że wszyscy dookoła przypatrują się naszym poczynaniom. Że ta lafirynda aż zdycha z zazdrości. Niech zdechnie, płakać nie będę.
-Harruś, już 5 minut minęło.-powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem ta lafirynda. On, jak tylko to usłyszał jak na odpowiedź jeszcze bardziej się we mnie "wessał".
-Harry- była już widocznie poirytowana- możesz się już odczepić od tej idiotki!
-Nie nazywaj jej tak!-warknął i pomógł mi usadowić się znów na swoim miejscu. Kiedy tylko wstałam, zobaczyłam, że na twarzach zebrany widnieją idiotyczne uśmieszki.
Dobraaa! Yych! Teraz przez to mam jeszcze większy mętlik w głowie. Styles, przestań! Albo, nie...to ja przestane. Niby walka, ale kurde on leci na dwa fronty. Ok, więc nie pozostaje mi nic innego jak teraz iść na spątana.
Do końca gry nie było już tak ciekawych zadań jak poprzednie. Były typu: Niall, wyjdź na balkon i krzyknij, że jedzenie to świństwo, Liam, zjedz lody łyżką, Lou, co wolisz: El czy marchewki i itp.
-Andżelika? Masz już sukienkę na tą galę MTV?- zapytała niespodziewanie Eleanor.
Kur**! Gala MTV! No normalnie facepalm -.-
-Ej! Nie mów, że zapomniałaś?! Jesteś przecież nominowana do 3 kategorii!- udawała oburzenie.
-Oj, bo jakoś tokoś się zapomniało...
-Hahaha jakoś takoś? Boże, co ja z tobą mam?! No, ale od czego jest twoja najlepsza przyjaciółko-stylistka Eleanor! :D
-Ale czekaj!-przerwała ta lafirynda- jak to nominowana?
-A tak to, że jak byś się zamknęła to byś wiedziała, że przecież ona jest zawodową piosenkarką!-włączyła się do rozmowy Dan.
-Pfff! Taa, już widzę ją jak śpiewa.
-No problemo, tylko pójdę po gitarę.- kiedy to powiedziałam, na mojej twarzy zagościł złośliwy uśmieszek. Buahahaha, już ja jej utrę nosa. Wparowałam do mojego pokoju jak burza i zgarnęłam moją kochaną gitarę. Dlaczego kochaną? Bo jest ze mną wszędzie. To na niej gram na koncertach, to przy jej dźwiękach tworzę piosenki. To też moja pierwsza gitara, którą dostałam od Niall'a na urodziny. Kiedy tylko pojawiłam się z nią w salonie, brat aż wstał z miejsca.
-Samanta?- tak się nazywa moja gitara.
-Tak, Niall!
-Nie wiedziałem, że nadal ją masz...
-Oczywiście, że mam. To przecież na niej gram na koncertach.
-A po co Ci ona tutaj?- no tak. Kiedy my prowadziłyśmy tą jak że interesującą wymianę zdań, on był w kuchni -.-
-Że by udowodnić pani wiem wszystko i jeszcze więcej, że jestem piosenkarką.
-Aooo...
-Co zagrać?- zapytałam.
-Może Please don't leave me here?-zapytała El.
Spoko. Już po pierwszej zwrotce można było zauważyć, jak jej głupkowaty uśmieszek stopniowo opuszcza jej brzydaczną twarz.
***
Dziękuje za wszystkie komentarze! Naprawdę kocham was! Kocham wszystkie Directionerki! Widziałyście nowy filmik z chłopakami. Ten o udawanym porodzie. Hahahhaha! Hazza tak się przejął, Liam zachował zimną krew a Niall:
sobota, 21 lipca 2012
Rozdział dziesiąty :*
Od razu po zamknięciu drzwi walnęłam się na łóżko.
-Ałł!-jęknęłam, ponieważ moje "walnięcie" było dosyć bolesne. :/
Szybko doczołgałam się do poduszek i wtuliłam w jedną, równocześnie zalewając się cała łzami. Co on do cholery myśli?! Najpierw patrzy mi w oczy, komplementuje oraz co najważniejsze CAŁUJE, a potem zjawia się ta lafirynda a on jak by nigdy nic mnie olewa!
-Ale czemu ja tak to przeżywam? Przecież ma prawo do tego. Przecież my nie jesteśmy razem...- powtarzałam sobie w myślach.
-Czemu?! Bo zakochałaś się w nim idiotko!- mówił mi jakiś głos w głowie. Niee...to raczej w sercu. Ale, czekaj! WRÓĆ! Jakie zakochałaś. Owszem, podoba mi się, ale żeby od razu zakochałaś?! Pff! Absurd.
-Absurd, taa? To czemu płaczesz tu do poduszki zamiast oglądać ich jak się przytulają i może i nawet całują? Dlaczego boli Cię serce, jak na nich patrzysz? I co? Mam Ci wymieniać więcej argumentów, czy mi wierzysz?- wciąż ten upierdliwy głos, który ma racje...tak dobrze słyszysz! Ma racje. Mogę otwarcie przyznać, że ja Andżelika Karolina Horan jestem niestety po uszy zakochana w najbardziej nieodpowiedniej osobie jaką mogę sobie wyobrazić a mianowicie w Haroldzie Edwardzie Styles!
-Dobra, może i jestem w nim zakochana, ale co z tego?- pytałam się tego "wszechwiedzącego głosu" w moim sercu. Boże, ja gadam z jakiś głosem w sobie! Mother of god! Jestem nienormalna! Psychiatryk znów czeka! Dobra głosie, skoro i tak już wiem, że jestem nienormalna to zadziw mnie...
-A proszę, a Cię zadziwię! Co z tego?! Ty jeszcze masz czelność się mnie pytać co z tego?! A to z tego, że o miłość się walczy! Chodź by miało się przegrać. Wtedy przynajmniej będziesz wiedzieć, że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy a nie będziesz się później zadręczać, że szansy nie wykorzystałaś! Tak więc, ruszaj swoje szanowne sexy pośladki z tego wyra i złaź na dół aby walczyć!!!
Zapewne moja mina w tedy była bezcenna. Prawdziwy POKER FACE. A tak na serio to mnie zamurowało. -Jeej! Głosie masz gadane!- pomyślałam.
-A jak! Lata praktyki z gorszymi zakałami jak ty!- Dobra głosie. To nieee było miłe -.- A z resztą lepiej skończę, bo się staje coraz dziwniejsze O.o
-Puk! Puk!- ktoś zawołał za drzwiami.
-Proszę!-zawołałam teatralnie.
Wtem do pokoju weszły dziewczyny.
-Hejjj...-powiedziała niepewnie Eleanor.
-Jak się trzymasz?- dopytała Danielle.
-A jak mam? Coś się stało, że pytacie?- udałam zdziwienie tym samym szybko pozbyłam się łez. Dobrze, że zawsze używam wodoodporny tusz, bo by było kiepsko...
-Andżela, nie udawaj proszę! Wiemy, że jesteś zakochana w Harry'm i uwierz, że ty też nie jesteś mu obojętna, ale...
-Ale co? Jak bym nie byłą mu obojętna, to czy by na moich oczach ściskał się z tą zdzirą? Nie! A co najgorsze, że on dawał mi nadzieję. Tak, te cholerne nadzieję! Dziś w parku naprawdę można było uwierzyć, ze coś jednak dla niego znaczę! Całował mnie, komplementował! Ale potem pojawiło się to coś zwane Amy- jej imię wypowiedziałam z obrzydzeniem- Pojawiła się i wszystko zniknęło! Stałam się dla niego powietrzem! Gdyby nie ten telefon, to pewnie by o mnie zapomniał! Tak swoją drogą, to kto to kurwa jest?! Włazi do domu, czuję się jak u siebie? Co?- wybuchłam i wypowiedziałam, tą litanie, która leży mi od ranka na sercu.
-Andżela...-tym razem zaczęła El- to jest jego dawna pierwsza ogromna...miłość.
I w tym momencie mój marny świat się zawalił...
-Oni chodzili ze sobą pół roku. Poznali się sama nie wiem jak, gdzieś na okresie X Factor'a i Harry kompletnie na jej punkcie oszalał z miłości. Tak jak mówiłam, chodzili ze sobą pół roku ale ona potem tak z dnia na dzień po prostu zniknęła. On...on był załamany. Lecz jak to mówią, czas leczy rany. I tak było i u niego. Potem Niall poznał Cię z resztą zespołu i dalej wiesz co dalej. A słuch po niej zaginął. Tak mi przynajmniej Lou opowiadał...
Teraz wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Jego reakcja. Jak widać, stara miłość nie rdzewieje.
-Ale to że ona przypałętała się nie znaczy, że ty jesteś skreślona- Powiedziała Dan na co ja spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.- No bo przecież, możesz walczyć! I to kto powiedział, że to ma być czysta gra? I jak chcesz to my możemy ci pomóc.
Hmm...? Właściwie to nie mam nic do stracenia więc niby...
-Wchodzę w to!- krzyknęłam z bananem na twarzy.- Dzięki! Naprawdę dzięki, że przyszłyście! Jak ja się cieszę, że mam takie przyjaciółki!- krzyknęłam uradowana, na co one spojrzały na mnie pytającym wzrokiem. -no chyba że nie chcecie...-kontynuowałam.
-Jasne! Jesteś niesamowita! To co...? Najlepsze przyjaciółki?- spytała wyraźnie radosna Dan.
-Tak!- Krzyknęłyśmy we dwie równocześnie.
-Dobra, tak więc ruszamy na dół po miłość!
Szybko wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy na dół. Ja jeszcze wzięłam po drodze dwie paczki żelek i weszłam do salonu, gdzie wszyscy posłali mi zdziwione spojrzenia.
-No nie patrzcie tak na nią! Widać w końcu, że moja siostra!- stanął w mojej obronie, dzielny i nieustraszony Niall :D
-Czekaj, czekaj! Czy ty powiedziałeś siostra?- zapytała pani dalej tule się do mojego przyszłego męża, który jeszcze o tym nie wie.
-Taa, a bo co? Nie widać?- tym razem ja zapytałam siadając pomiędzy Zayn'em a Eleanor.
-Ooo, Niall- powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem dalej tuląc się do Hazzy- nie wiedziałam, że masz siostrę, z którą jak widać mieszkacie?
-Ty jeszcze wiele, rzeczy o mnie nie wiesz- rzucił oschle brat i przybił ze mną żółwika, na co wszyscy zebrani oprócz naszej pary wybuchli śmiechem.
-A tak po za tym, to ty nie wiesz kto to jest?- rzuciła w jej stronę Danielle.
-No siostra Niall'a.
-Pfff! A jaki ma zawód?
-Heh, pewnie siedzi jak jakiś nie rób na ich utrzymaniu- powiedziała złośliwie ta lafirynda.
Ooooooooooo nieeeeeeee!!!! Tak być nie bedzie! Chcesz wojny? To będziesz ją miała!
-Hahahahahah proszę Cię!- powiedziałam, prawie płacząc ze śmiechu- ty jesteś taka tępa czy tylko udajesz?
-Że co proszę?
-Że to co kurwa słyszysz! Jest bardzo prawdopodobne, że zarabiam tyle co mój brat albo nawet więcej.
-Haha! Chyba w burdlu!- O! Przegięłaś!
-Ej kurwa uspokój się! Nie będziesz mi w MOIM domu obrażać MOJEJ siostry!- Niall mój! Dzięki!
-Pff! Ją by nawet tam nie przyjęli!- powiedziałam pod nosem jednak na tyle głośno aby każdy usłyszał.
Reakcje ich były rozwalające. Ta idiotka tylko fuknęła a wszyscy łącznie z Hazzą wybuchli gromkim śmiechem. Lou nawet spadła z kanapy i zaczął turlać się na podłodze.
-Tak chcesz grać?- zapytało to coś mnie wyzywająco.
-Hahah! Z tobą?! Nigdy! Nie zamierzam zniżać się do twojego poziomu, choć aby to zrobić musiałabym zejść do piwnicy!- Krzyknęłam w jej kierunku.
Tym razem reakcja dziewczyn mnie rozbroiła. Obie zaczęły się chichrać jak idiotki na Haju!
W ten właśnie sposób, to ja zwyciężyłam dzisiejsze popołudnie. :D
***
Jak wam się podoba? Mi osobiście nawet. Chcę podziękować wszystkim którzy komentują. Naprawdę, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Bardzo za to dziękuje i całuje.
A tak właściwie to już dziesiąty rozdział. Z tej okazji parę zdjęć *-*
-Ałł!-jęknęłam, ponieważ moje "walnięcie" było dosyć bolesne. :/
Szybko doczołgałam się do poduszek i wtuliłam w jedną, równocześnie zalewając się cała łzami. Co on do cholery myśli?! Najpierw patrzy mi w oczy, komplementuje oraz co najważniejsze CAŁUJE, a potem zjawia się ta lafirynda a on jak by nigdy nic mnie olewa!
-Ale czemu ja tak to przeżywam? Przecież ma prawo do tego. Przecież my nie jesteśmy razem...- powtarzałam sobie w myślach.
-Czemu?! Bo zakochałaś się w nim idiotko!- mówił mi jakiś głos w głowie. Niee...to raczej w sercu. Ale, czekaj! WRÓĆ! Jakie zakochałaś. Owszem, podoba mi się, ale żeby od razu zakochałaś?! Pff! Absurd.
-Absurd, taa? To czemu płaczesz tu do poduszki zamiast oglądać ich jak się przytulają i może i nawet całują? Dlaczego boli Cię serce, jak na nich patrzysz? I co? Mam Ci wymieniać więcej argumentów, czy mi wierzysz?- wciąż ten upierdliwy głos, który ma racje...tak dobrze słyszysz! Ma racje. Mogę otwarcie przyznać, że ja Andżelika Karolina Horan jestem niestety po uszy zakochana w najbardziej nieodpowiedniej osobie jaką mogę sobie wyobrazić a mianowicie w Haroldzie Edwardzie Styles!
-Dobra, może i jestem w nim zakochana, ale co z tego?- pytałam się tego "wszechwiedzącego głosu" w moim sercu. Boże, ja gadam z jakiś głosem w sobie! Mother of god! Jestem nienormalna! Psychiatryk znów czeka! Dobra głosie, skoro i tak już wiem, że jestem nienormalna to zadziw mnie...
-A proszę, a Cię zadziwię! Co z tego?! Ty jeszcze masz czelność się mnie pytać co z tego?! A to z tego, że o miłość się walczy! Chodź by miało się przegrać. Wtedy przynajmniej będziesz wiedzieć, że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy a nie będziesz się później zadręczać, że szansy nie wykorzystałaś! Tak więc, ruszaj swoje szanowne sexy pośladki z tego wyra i złaź na dół aby walczyć!!!
Zapewne moja mina w tedy była bezcenna. Prawdziwy POKER FACE. A tak na serio to mnie zamurowało. -Jeej! Głosie masz gadane!- pomyślałam.
-A jak! Lata praktyki z gorszymi zakałami jak ty!- Dobra głosie. To nieee było miłe -.- A z resztą lepiej skończę, bo się staje coraz dziwniejsze O.o
-Puk! Puk!- ktoś zawołał za drzwiami.
-Proszę!-zawołałam teatralnie.
Wtem do pokoju weszły dziewczyny.
-Hejjj...-powiedziała niepewnie Eleanor.
-Jak się trzymasz?- dopytała Danielle.
-A jak mam? Coś się stało, że pytacie?- udałam zdziwienie tym samym szybko pozbyłam się łez. Dobrze, że zawsze używam wodoodporny tusz, bo by było kiepsko...
-Andżela, nie udawaj proszę! Wiemy, że jesteś zakochana w Harry'm i uwierz, że ty też nie jesteś mu obojętna, ale...
-Ale co? Jak bym nie byłą mu obojętna, to czy by na moich oczach ściskał się z tą zdzirą? Nie! A co najgorsze, że on dawał mi nadzieję. Tak, te cholerne nadzieję! Dziś w parku naprawdę można było uwierzyć, ze coś jednak dla niego znaczę! Całował mnie, komplementował! Ale potem pojawiło się to coś zwane Amy- jej imię wypowiedziałam z obrzydzeniem- Pojawiła się i wszystko zniknęło! Stałam się dla niego powietrzem! Gdyby nie ten telefon, to pewnie by o mnie zapomniał! Tak swoją drogą, to kto to kurwa jest?! Włazi do domu, czuję się jak u siebie? Co?- wybuchłam i wypowiedziałam, tą litanie, która leży mi od ranka na sercu.
-Andżela...-tym razem zaczęła El- to jest jego dawna pierwsza ogromna...miłość.
I w tym momencie mój marny świat się zawalił...
-Oni chodzili ze sobą pół roku. Poznali się sama nie wiem jak, gdzieś na okresie X Factor'a i Harry kompletnie na jej punkcie oszalał z miłości. Tak jak mówiłam, chodzili ze sobą pół roku ale ona potem tak z dnia na dzień po prostu zniknęła. On...on był załamany. Lecz jak to mówią, czas leczy rany. I tak było i u niego. Potem Niall poznał Cię z resztą zespołu i dalej wiesz co dalej. A słuch po niej zaginął. Tak mi przynajmniej Lou opowiadał...
Teraz wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Jego reakcja. Jak widać, stara miłość nie rdzewieje.
-Ale to że ona przypałętała się nie znaczy, że ty jesteś skreślona- Powiedziała Dan na co ja spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.- No bo przecież, możesz walczyć! I to kto powiedział, że to ma być czysta gra? I jak chcesz to my możemy ci pomóc.
Hmm...? Właściwie to nie mam nic do stracenia więc niby...
-Wchodzę w to!- krzyknęłam z bananem na twarzy.- Dzięki! Naprawdę dzięki, że przyszłyście! Jak ja się cieszę, że mam takie przyjaciółki!- krzyknęłam uradowana, na co one spojrzały na mnie pytającym wzrokiem. -no chyba że nie chcecie...-kontynuowałam.
-Jasne! Jesteś niesamowita! To co...? Najlepsze przyjaciółki?- spytała wyraźnie radosna Dan.
-Tak!- Krzyknęłyśmy we dwie równocześnie.
-Dobra, tak więc ruszamy na dół po miłość!
Szybko wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy na dół. Ja jeszcze wzięłam po drodze dwie paczki żelek i weszłam do salonu, gdzie wszyscy posłali mi zdziwione spojrzenia.
-No nie patrzcie tak na nią! Widać w końcu, że moja siostra!- stanął w mojej obronie, dzielny i nieustraszony Niall :D
-Czekaj, czekaj! Czy ty powiedziałeś siostra?- zapytała pani dalej tule się do mojego przyszłego męża, który jeszcze o tym nie wie.
-Taa, a bo co? Nie widać?- tym razem ja zapytałam siadając pomiędzy Zayn'em a Eleanor.
-Ooo, Niall- powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem dalej tuląc się do Hazzy- nie wiedziałam, że masz siostrę, z którą jak widać mieszkacie?
-Ty jeszcze wiele, rzeczy o mnie nie wiesz- rzucił oschle brat i przybił ze mną żółwika, na co wszyscy zebrani oprócz naszej pary wybuchli śmiechem.
-A tak po za tym, to ty nie wiesz kto to jest?- rzuciła w jej stronę Danielle.
-No siostra Niall'a.
-Pfff! A jaki ma zawód?
-Heh, pewnie siedzi jak jakiś nie rób na ich utrzymaniu- powiedziała złośliwie ta lafirynda.
Ooooooooooo nieeeeeeee!!!! Tak być nie bedzie! Chcesz wojny? To będziesz ją miała!
-Hahahahahah proszę Cię!- powiedziałam, prawie płacząc ze śmiechu- ty jesteś taka tępa czy tylko udajesz?
-Że co proszę?
-Że to co kurwa słyszysz! Jest bardzo prawdopodobne, że zarabiam tyle co mój brat albo nawet więcej.
-Haha! Chyba w burdlu!- O! Przegięłaś!
-Ej kurwa uspokój się! Nie będziesz mi w MOIM domu obrażać MOJEJ siostry!- Niall mój! Dzięki!
-Pff! Ją by nawet tam nie przyjęli!- powiedziałam pod nosem jednak na tyle głośno aby każdy usłyszał.
Reakcje ich były rozwalające. Ta idiotka tylko fuknęła a wszyscy łącznie z Hazzą wybuchli gromkim śmiechem. Lou nawet spadła z kanapy i zaczął turlać się na podłodze.
-Tak chcesz grać?- zapytało to coś mnie wyzywająco.
-Hahah! Z tobą?! Nigdy! Nie zamierzam zniżać się do twojego poziomu, choć aby to zrobić musiałabym zejść do piwnicy!- Krzyknęłam w jej kierunku.
Tym razem reakcja dziewczyn mnie rozbroiła. Obie zaczęły się chichrać jak idiotki na Haju!
W ten właśnie sposób, to ja zwyciężyłam dzisiejsze popołudnie. :D
***
Jak wam się podoba? Mi osobiście nawet. Chcę podziękować wszystkim którzy komentują. Naprawdę, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Bardzo za to dziękuje i całuje.
A tak właściwie to już dziesiąty rozdział. Z tej okazji parę zdjęć *-*
piątek, 20 lipca 2012
Rozdział dziewiąty :*
Szliśmy już od dłuższego czasu w niezręcznej ciszy. Nikt nie miał odwagi jej przerwać. Nie, no ja nie należę do cichych osób, więc koniec tego dobrego.
-A gdzie my tak właściwie idziemy?- zapytałam, nie spoglądając na niego.
-Emm...szczersze? Nie mam pojęcia. Przed siebie.
-To może usiądźmy na tej ławce, bo mi to takie iście przed siebie średnio odpowiada.- powiedziałam lekko zakłopotana. Zawsze przy nim, moja pewność siebie wyparowuję :/ Yych! Czemu ty na mnie tak działasz?! :|
Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. On na jednym końcu ławki a ja na drugim. Heh fajnie to pewnie wyglądało. I znowu cisza.
Dyskretnie zerknęłam w jego stronę i zauważyłam, że mi się przygląda.
-Czemu tak na mnie cały czas patrzysz?- zapytałam.
-C..co?-powiedział, potrząsając lekko głową. Widać wyrwałam go z rozmyśleń.
-Pytam, czemu tak na mnie cały czas patrzysz?- zapytałam ponownie obracając się całkiem w jego stronę. Nasze spojrzenia znów się spotkały.
-Bo mam na co. Jesteś śliczna.- kiedy to powiedział na jego ustach zagościł łobuzerski uśmieszek.
O nie! Nie, tylko nie to! Styles, musiałeś to mówić?! Przez ciebie wyglądam jak burak teraz. No po prostu czuję te ciepło w policzkach.
-I do tego jesteś taka słodka jak się rumienisz.- powiedział udając rozmarzenie na co ja tylko się krzywo uśmiechnęłam.
-Dziękuje.-tylko tyle udało mi się wykrztusić.
-I co ja mam o tym wszystkim myśleć?- pytałam samą siebie w myślach. Najpierw mnie całuje potem komplementuje...może mu się na serio podobam? Nie! Andżelika! Stop, o czym ty myślisz? Dopiero sama wczoraj mówiłam, że podobać to się może każdy każdemu a teraz sobie jakieś nadzieje robisz. Kurde, nadal o tym myślę. To tylko kolega i tak ma pozostać. Lepiej żebym skupiła swoje myśli gdzie indziej, na przykład...ładna dziś pogoda? Kurw..de żebym ja o pogodzie myślała. Boże, w psychiatryku na mnie czekają -.- Chociaż, jak bym miała tam trafić z Nim, to nie mogło by być tak źlee...Kurw..de <ograniczam przeklinanie> znowu wracamy do tematu. Miałam przestać. A jeśli ty mu się podobasz w TEN sposób? Ych! Głosie, który siedzi w mojej głowie i nasuwasz mi same tematy o Nim- ODCZEP SIĘ! Heh, to się nazywa bicie z myślami. Pff, chyba z głupotą!
Pewnie moje bardzo interesujące rozmyślania trwały by dalej, gdyby nie to, że Hazza jakimś tajemniczym sposobem znalazł się tuż koło mnie,a ja dopiero teraz to zauważyłam.
-O czym tak myślisz?- zapytał przysuwając się jeszcze bliżej, tak że się całą moją prawą stroną dotykaliśmy.
-O tym, jaka ja jestem głupia.
-Nie jesteś głupia!- zaprzeczył szybko czym mnie zdziwił.- Jesteś inteligentna. Oraz zabawna, szczera i wg. wspaniała!
W odpowiedzi tylko się nieśmiało uśmiechnęłam. On za to zaczął się na de mną pochylać, tak że po chwili prawie dotykaliśmy się wargami. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem na co on musnął moje wargi.
-Dla mnie jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie- szepnął, po czym wpił się zachłannie w moje wargi.
Kiedy się całowaliśmy, czułam jak tak zwane motylki w brzuchu chcą mnie rozerwać od środka i wylecieć by pokazać moje szczęście w tej chwili. Za każdym razem, gdy nasz dotyk się spotykał, przechodził mnie przyjemny dreszcz.
-Hazzuś!- ktoś krzyknął piskliwym głosikiem tym samym przerywając nasz pocałunek.
Koło naszej ławki stała dziewczyna <zdj.> i szczerzyła się do niego jak głupia.
-Amy?- powiedział chłopak z niedowierzaniem, gwałtownie wstając z ławki. Kiedy na nią patrzył, zdawał się zapominać o całym bożym świecie. I w tym zapomnianym świecie byłam również ja...
-Tak, tak to ja! Co ty tutaj robisz?- zapytała się ta Amy? Chyba tak jej było. Chyba była a nawet jest kimś ważnym dla niego sądząc po jego reakcji.
-O to samo mogę ja ciebie spytać.
-Ahh, teraz tutaj mieszkam. Przeprowadziłam się tu wczoraj z Marsylii. Boże, ile czasu cię nie widziałam.
-2 lata już. Dobrze Cię widzieć. Nic się nie zmieniłaś! No może trochę wyładniałaś- powiedział Harry z tym swoim uśmieszkiem :/ Jasneee! Praw jej komplementy! No bo co z tego, że przed minutą to ze mną się całowałeś, jak teraz przyszła ona?! Pewnie by jeszcze długo o mnie nie pamiętał, gdyby nie dźwięk mojego telefonu. Szybko spojrzałam na wyświetlacz: Niall.
-No co jest?- spytałam brata.
-Przychodzicie?- zajęczał.
-A co? Już się stęskniliście?
-Nooooooooo!
-Dobra, zaraz będziemy!- przed zakończeniem rozmowy, słyszałam jeszcze coś typu: Juchuu! Heh, co ja z nimi mam?!
-Harry, idziemy? Bo te głupole mówią, że się stęsknili.- O! Pan Harold, raczył chociaż w końcu na mnie spojrzeć! No cud!
-Taa, dobra- powiedział obojętnie.- a tak właściwie, to Andżelika poznaj moją...przy...przyjaciółkę Amy. Amy poznaj Andżelikę.
-Miło mi- taa, tak wiem, skłamałam.
-Mi również.- Powiedziała z entuzjazmem.
-Dobra! To drogi Haroldzie, kierunek dom.-powiedziałam.
-Taaa. Amy! Chodź z nami!- powiedział do MNIE obojętnie a do niej taak...radośnie? Nawet nie zwrócił uwagi na Harolda! Świetnie! Coś czuję, że nie polubię tej dziewczyny.
Przez całą drogę powrotną szliśmy w ciszy. To znaczy, ja szłam cicho, bo oni zawzięcie o czymś rozmawiali <nawet nie chciało mi się słuchać o czym> i co chwilę wybuchali śmiechem.
Kiedy tylko przekroczyłam próg domu pobiegłam szybko do salonu. O! Jak dobrze! Dziewczyny przyszły. Pod czas wczorajszego wieczoru zdążyłam się z nimi poznać i zdążyłam stwierdzić, że są super. Zaraz po mnie do pomieszczenia weszli państwo nie mogę oderwać się od siebie -.- Jak tylko pozostałe towarzystwo ich zauważyło, od razu ucichli, co jest do nich kompletnie nie podobne. Wszyscy wpatrywali się z nie dowierzaniem raz w Harr'ego a raz w tą całą Amy.
-Patrzcie ludzie kogo spotkałem w parku.- przerwał tą ciszę, po czym obaj rozsiedli się wygodnie na kanapie. Nawet ona. Czuła się po prostu jak u siebie.
W pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Ale to nie była taka cisza. Ta cisza oznaczała napiętą atmosferę. W końcu Lou jako pierwszy przemówił.
-Ta, widzimy!- powiedział z...niesmakiem? Dziwnee...
Na odpowiedź, zrobili coś co mnie zabolało. Nie, nie pocałowali ale wtulili w siebie nawzajem. Pff! Zabolało tak samo. Nie mogąc dłużej przebywać w pomieszczeniu a NIĄ, szybkim oraz zdecydowanym krokiem udałam się do pokoju.
***
Potok słów się ze mnie leje. Nic tylko pisać!
Każdego kto przeczyta ten rozdział, proszę aby skomentował :***
-A gdzie my tak właściwie idziemy?- zapytałam, nie spoglądając na niego.
-Emm...szczersze? Nie mam pojęcia. Przed siebie.
-To może usiądźmy na tej ławce, bo mi to takie iście przed siebie średnio odpowiada.- powiedziałam lekko zakłopotana. Zawsze przy nim, moja pewność siebie wyparowuję :/ Yych! Czemu ty na mnie tak działasz?! :|
Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. On na jednym końcu ławki a ja na drugim. Heh fajnie to pewnie wyglądało. I znowu cisza.
Dyskretnie zerknęłam w jego stronę i zauważyłam, że mi się przygląda.
-Czemu tak na mnie cały czas patrzysz?- zapytałam.
-C..co?-powiedział, potrząsając lekko głową. Widać wyrwałam go z rozmyśleń.
-Pytam, czemu tak na mnie cały czas patrzysz?- zapytałam ponownie obracając się całkiem w jego stronę. Nasze spojrzenia znów się spotkały.
-Bo mam na co. Jesteś śliczna.- kiedy to powiedział na jego ustach zagościł łobuzerski uśmieszek.
O nie! Nie, tylko nie to! Styles, musiałeś to mówić?! Przez ciebie wyglądam jak burak teraz. No po prostu czuję te ciepło w policzkach.
-I do tego jesteś taka słodka jak się rumienisz.- powiedział udając rozmarzenie na co ja tylko się krzywo uśmiechnęłam.
-Dziękuje.-tylko tyle udało mi się wykrztusić.
-I co ja mam o tym wszystkim myśleć?- pytałam samą siebie w myślach. Najpierw mnie całuje potem komplementuje...może mu się na serio podobam? Nie! Andżelika! Stop, o czym ty myślisz? Dopiero sama wczoraj mówiłam, że podobać to się może każdy każdemu a teraz sobie jakieś nadzieje robisz. Kurde, nadal o tym myślę. To tylko kolega i tak ma pozostać. Lepiej żebym skupiła swoje myśli gdzie indziej, na przykład...ładna dziś pogoda? Kurw..de żebym ja o pogodzie myślała. Boże, w psychiatryku na mnie czekają -.- Chociaż, jak bym miała tam trafić z Nim, to nie mogło by być tak źlee...Kurw..de <ograniczam przeklinanie> znowu wracamy do tematu. Miałam przestać. A jeśli ty mu się podobasz w TEN sposób? Ych! Głosie, który siedzi w mojej głowie i nasuwasz mi same tematy o Nim- ODCZEP SIĘ! Heh, to się nazywa bicie z myślami. Pff, chyba z głupotą!
Pewnie moje bardzo interesujące rozmyślania trwały by dalej, gdyby nie to, że Hazza jakimś tajemniczym sposobem znalazł się tuż koło mnie,a ja dopiero teraz to zauważyłam.
-O czym tak myślisz?- zapytał przysuwając się jeszcze bliżej, tak że się całą moją prawą stroną dotykaliśmy.
-O tym, jaka ja jestem głupia.
-Nie jesteś głupia!- zaprzeczył szybko czym mnie zdziwił.- Jesteś inteligentna. Oraz zabawna, szczera i wg. wspaniała!
W odpowiedzi tylko się nieśmiało uśmiechnęłam. On za to zaczął się na de mną pochylać, tak że po chwili prawie dotykaliśmy się wargami. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem na co on musnął moje wargi.
-Dla mnie jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie- szepnął, po czym wpił się zachłannie w moje wargi.
Kiedy się całowaliśmy, czułam jak tak zwane motylki w brzuchu chcą mnie rozerwać od środka i wylecieć by pokazać moje szczęście w tej chwili. Za każdym razem, gdy nasz dotyk się spotykał, przechodził mnie przyjemny dreszcz.
-Hazzuś!- ktoś krzyknął piskliwym głosikiem tym samym przerywając nasz pocałunek.
Koło naszej ławki stała dziewczyna <zdj.> i szczerzyła się do niego jak głupia.
-Amy?- powiedział chłopak z niedowierzaniem, gwałtownie wstając z ławki. Kiedy na nią patrzył, zdawał się zapominać o całym bożym świecie. I w tym zapomnianym świecie byłam również ja...
-Tak, tak to ja! Co ty tutaj robisz?- zapytała się ta Amy? Chyba tak jej było. Chyba była a nawet jest kimś ważnym dla niego sądząc po jego reakcji.
-O to samo mogę ja ciebie spytać.
-Ahh, teraz tutaj mieszkam. Przeprowadziłam się tu wczoraj z Marsylii. Boże, ile czasu cię nie widziałam.
-2 lata już. Dobrze Cię widzieć. Nic się nie zmieniłaś! No może trochę wyładniałaś- powiedział Harry z tym swoim uśmieszkiem :/ Jasneee! Praw jej komplementy! No bo co z tego, że przed minutą to ze mną się całowałeś, jak teraz przyszła ona?! Pewnie by jeszcze długo o mnie nie pamiętał, gdyby nie dźwięk mojego telefonu. Szybko spojrzałam na wyświetlacz: Niall.
-No co jest?- spytałam brata.
-Przychodzicie?- zajęczał.
-A co? Już się stęskniliście?
-Nooooooooo!
-Dobra, zaraz będziemy!- przed zakończeniem rozmowy, słyszałam jeszcze coś typu: Juchuu! Heh, co ja z nimi mam?!
-Harry, idziemy? Bo te głupole mówią, że się stęsknili.- O! Pan Harold, raczył chociaż w końcu na mnie spojrzeć! No cud!
-Taa, dobra- powiedział obojętnie.- a tak właściwie, to Andżelika poznaj moją...przy...przyjaciółkę Amy. Amy poznaj Andżelikę.
-Miło mi- taa, tak wiem, skłamałam.
-Mi również.- Powiedziała z entuzjazmem.
-Dobra! To drogi Haroldzie, kierunek dom.-powiedziałam.
-Taaa. Amy! Chodź z nami!- powiedział do MNIE obojętnie a do niej taak...radośnie? Nawet nie zwrócił uwagi na Harolda! Świetnie! Coś czuję, że nie polubię tej dziewczyny.
Przez całą drogę powrotną szliśmy w ciszy. To znaczy, ja szłam cicho, bo oni zawzięcie o czymś rozmawiali <nawet nie chciało mi się słuchać o czym> i co chwilę wybuchali śmiechem.
Kiedy tylko przekroczyłam próg domu pobiegłam szybko do salonu. O! Jak dobrze! Dziewczyny przyszły. Pod czas wczorajszego wieczoru zdążyłam się z nimi poznać i zdążyłam stwierdzić, że są super. Zaraz po mnie do pomieszczenia weszli państwo nie mogę oderwać się od siebie -.- Jak tylko pozostałe towarzystwo ich zauważyło, od razu ucichli, co jest do nich kompletnie nie podobne. Wszyscy wpatrywali się z nie dowierzaniem raz w Harr'ego a raz w tą całą Amy.
-Patrzcie ludzie kogo spotkałem w parku.- przerwał tą ciszę, po czym obaj rozsiedli się wygodnie na kanapie. Nawet ona. Czuła się po prostu jak u siebie.
W pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Ale to nie była taka cisza. Ta cisza oznaczała napiętą atmosferę. W końcu Lou jako pierwszy przemówił.
-Ta, widzimy!- powiedział z...niesmakiem? Dziwnee...
Na odpowiedź, zrobili coś co mnie zabolało. Nie, nie pocałowali ale wtulili w siebie nawzajem. Pff! Zabolało tak samo. Nie mogąc dłużej przebywać w pomieszczeniu a NIĄ, szybkim oraz zdecydowanym krokiem udałam się do pokoju.
***
Potok słów się ze mnie leje. Nic tylko pisać!
Każdego kto przeczyta ten rozdział, proszę aby skomentował :***
środa, 18 lipca 2012
Rozdział ósmy :*
Ciemność. Tylko tyle udaje mi się stwierdzić. Nie wiem gdzie jestem. Nie wiem, która jest godzina. Nic nie wiem. Idę w tej ciemności już jakiś czas. Tam. Tam coś jest. Podchodzę bliżej. To jakaś osoba , chyba. Nie wiem kto to. Nie wiem czy go znam. Nie umiem rozpoznać danej osoby, bo nic nie widzę. Podchodzę jeszcze bliżej. Coś każe mi do niego się udać. Moje nogi same mnie prowadzą w kierunku tej osoby. Nie mam nad nimi kontroli. Słyszę głos w głowie. Kurwa! Co ja to?! Edward Cullen?! Ten głos wciąż wypowiada jedno i te samo słowo.
Jestem już na tyle blisko że mogę go dotknąć. Wyciągam rękę jego stronę. Tak. Jego. Wiem, że to mężczyzna, choć nie wiem skąd. Dotykam lekko jego ręki. Aaa!!! Jasność. Wszystko nagle jest takie jasne... W końcu moje oczy się przyzwyczajają. Ten ktoś otworzył oczy. Otworzył oczy i zapanowała jasność. Co do cholery się dzieje?! Dotykam go jeszcze raz. Nasze spojrzenia się spotykają. Zieleń. Jakie on ma piękne, duże, zielone oczy *-* Nagle, zapomniałam jak się rusza. Stoimy tak i się na siebie patrzymy a w głowie ten sam głos, wciąż powtarza, jedno i to samo słowo co wcześniej. A mianowicie..."Przeznaczenie"
-It's time to get up!- ktoś sterczy na de mną i mi to śpiewa przy dźwiękach gitary.
Pff...jeśli ten ktosiek myśli, że wstanę, to się grubo myli! Przewracam się na drugi bok i mam wyjebane.
-O nie! Nie będziesz nas tu olewać! Wstawaj!
-Kimkolwiek jesteś, radzę Ci opuścić to pomieszczenie i wrócić za parę godzin!-wykrzyczałam do poduszki.
-Jak przyjdziemy za parę godzin, to będzie pora aby znów iść spać, więc WSTAWAJ!
-Pfff!
-O co to, to nie! Nie będziesz mi tu kurde pff-wać na mnie! Jak nie wstaniesz dobrowolnie będziemy musieli użyć innych metod, więc wybieraj.
W odpowiedzi tylko nakryłam się kołdrą jeszcze bardziej. Tak, wiem! Ja to umiem udzielać inteligentne i rozwinięte odpowiedzi :D No ale jak mam wstać, skoro po głowie chodzi mi wciąż ten sen. A raczej osoba w nim oraz jego oczy. Bożee! Jakie on miał wspaniałe, duże, zielone oczy *-*
Usłyszałam, że dane osoby wychodzą. Hahahahhah. To moja chwila. Buahahahahahahaha :D Nie no ogar :D
Szybko wstałam i zamknęłam drzwi :D Aha! Wreszcie będzie spokój. Podczas drogi powrotnej do łóżka zerknęłam na zegarek. O.o 13:00 O.o Aaa tam! Wakacje są w końcu :D A z resztą, poszłam spać po 1:00 więc spałam tylko 12 godzin.
-Andżelika! Otwieraj te drzwi!- krzyknął widocznie już nie źle wkurzony Niall- No weź...-dorzucił już błagalnie.
Hahahah. dobijaj się do tych drzwi a i tak mam was gdzieś :D
-Andżela, chodź zejdź na dół. Zrobiliśmy śniadanie...No proszęęę...-tym razem odezwał się Harry.
Hmm...i tak już nie zasnę :/ Po za tym, śniaadaaanieee :D Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-No dobra...dajcie mi chwilę i do was zejdę, ok?
-Ok-odpowiedzieli chórem.
Przed zamknięciem drzwi, zdążyłam jeszcze zobaczyć triumfalny uśmiech na twarzy loczka oraz oburzenie ze strony brata :D Hahahah :D Trza było ładnie poprosić jak Hazza a nie :P
Poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel i zrobiłam lekki makijaż. Dobra. Czas podjąć tą trudną decyzje. Ubiorę się w to. :D Jeszcze tylko włosy i ookk. Można schodzić.
Kiedy tylko wyszłam na korytarz, poczułam jakiś wyśmienity zapach. O kurczę...odzywa się we mnie instynkt Niall'a :D Zeszłam szybko po schodach < czyt. schodek po schodku w tępię żółwia na wakacjach> i doszłam do kuchni.
-Mmm! Co tak fajnie pachnie???- zapytałam węsząc. Teraz dopiero zauważyłam, że wszyscy już są przy stole. Upss...no ale cóż. Kocha, to poczeka :D
-Naleśniki! Chodź szybko, bo Niall tu zaraz pypcia dostanie!- powiedział Daddy z nosem w gazecie.
Wprost rzuciłam się na jedzenie, kiedy tylko dosiadłam do stoły. Pochłaniałam je jeden po drugim. Mmm. Ktoś kto je robił, to jest mój przyszły mąż, który będzie mi takie codziennie robić :D
Kiedy tylko pochłonęłam ostatniego naleśnika, spostrzegłam, że wszyscy mi się przyglądają. Przeleciałam wzrokiem szybko po wszystkich zebranych i doszłam do wniosku, że u każdego, wyraz twarzy wyraża coś innego. <Tak, wiem! Znowu moja inteligencja się przejawia :D> U Harr'ego zdziwienie, u Louis'a rozbawienie, u Liam'a zrozumienie, u Zayn'a zamyślenie a u Niall'a dumę. W końcu tą ciszę przerwał brat.
-No wreszcie! Wreszcie widać, że jesteśmy spokrewnieni! Oh, duma mnie rozpiera.- powiedział, udając, że wyciera łzę na co ja go tylko wzrokiem zmroziłam.
-No ale na serio. Nie wiedziałem, że ty potrafisz tyle zjeść.-powiedział z nie dowierzaniem Zayn.
Hahahah Zayn! Ty jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz :D
-Oj tam, oj tam. Głodna byłam i tyle! A tak właściwie, kto dziś robił śniadanie?- zapytałam.
-Jaa...a co?- powiedział niepewnie Harry.
-Aaa...nic. Tylko chciałam powiedzieć, że było pyszne!- po powiedzeniu tego przytuliłam go i dałam całusa w policzek. :*
-Awww. Jak będę dostawał takie podziękowania, to ja mogę robić śniadanie codziennie!- powiedział uradowany. Na jego słowa wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Oj, mój ty słodziaku :* Noo...może nie mój...
Wszyscy pozmywaliśmy po śniadaniu <wyobraźcie sobie 6 osób przy zlewie którzy myją naczynia> i poszliśmy do salonu. Wzięłam Jully na ręce i usiadłam pomiędzy Louis'em a Harry'm. Nie ma Larrego Stylinsona, co to to nie! :D
-Ej, patrzcie ludzie na ekran! Co oni nie wymyślą?!-wykrzyczał Zayn.
Szybko zerknęłam w podanym kierunku i to co tam ujrzałam mnie zamurowało. :O
-Wczoraj wieczorem, widzieliśmy znanego Niall'a Horana, jednego z członków One Direction, na zakupach. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że był on w towarzystwie pewnej uroczej blondynki. Niestety nie rozpoznaliśmy twarzy tej dziewczyny. Jednak z zdjęć zrobionych przez przechodniów widać, że ta dziewczyna nie jest mu obojętna. Nasi informatorzy, podobno widzieli jak się przytulają oraz całują < w policzek oczywiście>. Tak więc, czy mamy nową gorącą parę w show-biznesie? Przekonamy się już niebawem!-tak właśnie nawijała prezenterka w TV.
Dobra, muszę to sobie poukładać. ŻE CO KURWA?! ŻE JA I NIALL?! Wszystko jasne, że mnie nie rozpoznali, bo ja miałam okulary i czapkę a ten gamoń nic. Ale ja i Niall?! Oooo bleeee!
-No to gratuluje! Czemu nam nie powiedzieliście, że jesteście razem?- Lou, jak się nie zamkniesz to już nigdy więcej nie zjesz marchewki własnymi zębami!
-Zamknij się!- tylko tyle udało mi się wydusić.
-Oj tam! No ale ty szybka jesteś. Najpierw namiętnie całujesz się z Hazzą a zaraz potem jesteś w związku z własnym bratem!
-Kurwa, Lou tobie na serio na mózg padło?!- tym razem to Niall nie wytrzymał. Zaczął wymachiwać łapami mu przed nosem i wygłaszać litanie na temat "Nigdy bym się nie związał z siostrą".
-Ej, no weźcie się uspokójcie! Przecież nic się nie stało, a zawsze jak się będą dopytywać, to możecie powiedzieć, że to ty byłaś. Nie ma co wybuchać.- uspokajał nas Liam.
-No niby...- przyznałam z niechęcią.
Ale ja nie z tego powodu wybuchałam. To Lou mógłby sobie te żarty darować a nie. I jeszcze wczorajszą akcje musiał przywrócić, bo by się nie obyło :/
-Dobra, nie wiem jak wy ale ja idę na spacer! Ktoś chętny?- zapytałam podnosząc się z kanapy.
-Ja z tobą pójdę!- wykrzyknął Harry kierując się za mną.
O kurcze. Nie wiem czy to taki dobry pomysł tak sam na sam. Jeszcze coś palnę.
-Okk.-powiedziałam drżącym głosem.
Wyszłam na zewnątrz i już po chwili mój towarzysz do mnie dołączył. Oglądnął mnie od góry do dołu i się szeroko uśmiechnął.
-Mówił ci już ktoś, że pięknie dziś wyglądasz?- zapytał.
-Nie i dziękuje za komplement. Ty też niczego sobie.- odpowiedziałam na co on tylko się uśmiechnął.
Ok. Więc zaczęło się dość przyjemnie. :)
***
Proszę, o to trochę dłuższy rozdział.
Proszę aby każda osoba, która przeczyta ten rozdział, aby skomentowała. Bo z mojej ankiety wynika, że czyta 11 osób a komentuje 1-2. Raz zdarzyło się, że skomentowały 3 osoby. Tak więc proszę, skomentujecie :)
A tu pewne True Story :D
Jestem już na tyle blisko że mogę go dotknąć. Wyciągam rękę jego stronę. Tak. Jego. Wiem, że to mężczyzna, choć nie wiem skąd. Dotykam lekko jego ręki. Aaa!!! Jasność. Wszystko nagle jest takie jasne... W końcu moje oczy się przyzwyczajają. Ten ktoś otworzył oczy. Otworzył oczy i zapanowała jasność. Co do cholery się dzieje?! Dotykam go jeszcze raz. Nasze spojrzenia się spotykają. Zieleń. Jakie on ma piękne, duże, zielone oczy *-* Nagle, zapomniałam jak się rusza. Stoimy tak i się na siebie patrzymy a w głowie ten sam głos, wciąż powtarza, jedno i to samo słowo co wcześniej. A mianowicie..."Przeznaczenie"
-It's time to get up!- ktoś sterczy na de mną i mi to śpiewa przy dźwiękach gitary.
Pff...jeśli ten ktosiek myśli, że wstanę, to się grubo myli! Przewracam się na drugi bok i mam wyjebane.
-O nie! Nie będziesz nas tu olewać! Wstawaj!
-Kimkolwiek jesteś, radzę Ci opuścić to pomieszczenie i wrócić za parę godzin!-wykrzyczałam do poduszki.
-Jak przyjdziemy za parę godzin, to będzie pora aby znów iść spać, więc WSTAWAJ!
-Pfff!
-O co to, to nie! Nie będziesz mi tu kurde pff-wać na mnie! Jak nie wstaniesz dobrowolnie będziemy musieli użyć innych metod, więc wybieraj.
W odpowiedzi tylko nakryłam się kołdrą jeszcze bardziej. Tak, wiem! Ja to umiem udzielać inteligentne i rozwinięte odpowiedzi :D No ale jak mam wstać, skoro po głowie chodzi mi wciąż ten sen. A raczej osoba w nim oraz jego oczy. Bożee! Jakie on miał wspaniałe, duże, zielone oczy *-*
Usłyszałam, że dane osoby wychodzą. Hahahahhah. To moja chwila. Buahahahahahahaha :D Nie no ogar :D
Szybko wstałam i zamknęłam drzwi :D Aha! Wreszcie będzie spokój. Podczas drogi powrotnej do łóżka zerknęłam na zegarek. O.o 13:00 O.o Aaa tam! Wakacje są w końcu :D A z resztą, poszłam spać po 1:00 więc spałam tylko 12 godzin.
-Andżelika! Otwieraj te drzwi!- krzyknął widocznie już nie źle wkurzony Niall- No weź...-dorzucił już błagalnie.
Hahahah. dobijaj się do tych drzwi a i tak mam was gdzieś :D
-Andżela, chodź zejdź na dół. Zrobiliśmy śniadanie...No proszęęę...-tym razem odezwał się Harry.
Hmm...i tak już nie zasnę :/ Po za tym, śniaadaaanieee :D Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-No dobra...dajcie mi chwilę i do was zejdę, ok?
-Ok-odpowiedzieli chórem.
Przed zamknięciem drzwi, zdążyłam jeszcze zobaczyć triumfalny uśmiech na twarzy loczka oraz oburzenie ze strony brata :D Hahahah :D Trza było ładnie poprosić jak Hazza a nie :P
Poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel i zrobiłam lekki makijaż. Dobra. Czas podjąć tą trudną decyzje. Ubiorę się w to. :D Jeszcze tylko włosy i ookk. Można schodzić.
Kiedy tylko wyszłam na korytarz, poczułam jakiś wyśmienity zapach. O kurczę...odzywa się we mnie instynkt Niall'a :D Zeszłam szybko po schodach < czyt. schodek po schodku w tępię żółwia na wakacjach> i doszłam do kuchni.
-Mmm! Co tak fajnie pachnie???- zapytałam węsząc. Teraz dopiero zauważyłam, że wszyscy już są przy stole. Upss...no ale cóż. Kocha, to poczeka :D
-Naleśniki! Chodź szybko, bo Niall tu zaraz pypcia dostanie!- powiedział Daddy z nosem w gazecie.
Wprost rzuciłam się na jedzenie, kiedy tylko dosiadłam do stoły. Pochłaniałam je jeden po drugim. Mmm. Ktoś kto je robił, to jest mój przyszły mąż, który będzie mi takie codziennie robić :D
Kiedy tylko pochłonęłam ostatniego naleśnika, spostrzegłam, że wszyscy mi się przyglądają. Przeleciałam wzrokiem szybko po wszystkich zebranych i doszłam do wniosku, że u każdego, wyraz twarzy wyraża coś innego. <Tak, wiem! Znowu moja inteligencja się przejawia :D> U Harr'ego zdziwienie, u Louis'a rozbawienie, u Liam'a zrozumienie, u Zayn'a zamyślenie a u Niall'a dumę. W końcu tą ciszę przerwał brat.
-No wreszcie! Wreszcie widać, że jesteśmy spokrewnieni! Oh, duma mnie rozpiera.- powiedział, udając, że wyciera łzę na co ja go tylko wzrokiem zmroziłam.
-No ale na serio. Nie wiedziałem, że ty potrafisz tyle zjeść.-powiedział z nie dowierzaniem Zayn.
Hahahah Zayn! Ty jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz :D
-Oj tam, oj tam. Głodna byłam i tyle! A tak właściwie, kto dziś robił śniadanie?- zapytałam.
-Jaa...a co?- powiedział niepewnie Harry.
-Aaa...nic. Tylko chciałam powiedzieć, że było pyszne!- po powiedzeniu tego przytuliłam go i dałam całusa w policzek. :*
-Awww. Jak będę dostawał takie podziękowania, to ja mogę robić śniadanie codziennie!- powiedział uradowany. Na jego słowa wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Oj, mój ty słodziaku :* Noo...może nie mój...
Wszyscy pozmywaliśmy po śniadaniu <wyobraźcie sobie 6 osób przy zlewie którzy myją naczynia> i poszliśmy do salonu. Wzięłam Jully na ręce i usiadłam pomiędzy Louis'em a Harry'm. Nie ma Larrego Stylinsona, co to to nie! :D
-Ej, patrzcie ludzie na ekran! Co oni nie wymyślą?!-wykrzyczał Zayn.
Szybko zerknęłam w podanym kierunku i to co tam ujrzałam mnie zamurowało. :O
-Wczoraj wieczorem, widzieliśmy znanego Niall'a Horana, jednego z członków One Direction, na zakupach. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że był on w towarzystwie pewnej uroczej blondynki. Niestety nie rozpoznaliśmy twarzy tej dziewczyny. Jednak z zdjęć zrobionych przez przechodniów widać, że ta dziewczyna nie jest mu obojętna. Nasi informatorzy, podobno widzieli jak się przytulają oraz całują < w policzek oczywiście>. Tak więc, czy mamy nową gorącą parę w show-biznesie? Przekonamy się już niebawem!-tak właśnie nawijała prezenterka w TV.
Dobra, muszę to sobie poukładać. ŻE CO KURWA?! ŻE JA I NIALL?! Wszystko jasne, że mnie nie rozpoznali, bo ja miałam okulary i czapkę a ten gamoń nic. Ale ja i Niall?! Oooo bleeee!
-No to gratuluje! Czemu nam nie powiedzieliście, że jesteście razem?- Lou, jak się nie zamkniesz to już nigdy więcej nie zjesz marchewki własnymi zębami!
-Zamknij się!- tylko tyle udało mi się wydusić.
-Oj tam! No ale ty szybka jesteś. Najpierw namiętnie całujesz się z Hazzą a zaraz potem jesteś w związku z własnym bratem!
-Kurwa, Lou tobie na serio na mózg padło?!- tym razem to Niall nie wytrzymał. Zaczął wymachiwać łapami mu przed nosem i wygłaszać litanie na temat "Nigdy bym się nie związał z siostrą".
-Ej, no weźcie się uspokójcie! Przecież nic się nie stało, a zawsze jak się będą dopytywać, to możecie powiedzieć, że to ty byłaś. Nie ma co wybuchać.- uspokajał nas Liam.
-No niby...- przyznałam z niechęcią.
Ale ja nie z tego powodu wybuchałam. To Lou mógłby sobie te żarty darować a nie. I jeszcze wczorajszą akcje musiał przywrócić, bo by się nie obyło :/
-Dobra, nie wiem jak wy ale ja idę na spacer! Ktoś chętny?- zapytałam podnosząc się z kanapy.
-Ja z tobą pójdę!- wykrzyknął Harry kierując się za mną.
O kurcze. Nie wiem czy to taki dobry pomysł tak sam na sam. Jeszcze coś palnę.
-Okk.-powiedziałam drżącym głosem.
Wyszłam na zewnątrz i już po chwili mój towarzysz do mnie dołączył. Oglądnął mnie od góry do dołu i się szeroko uśmiechnął.
-Mówił ci już ktoś, że pięknie dziś wyglądasz?- zapytał.
-Nie i dziękuje za komplement. Ty też niczego sobie.- odpowiedziałam na co on tylko się uśmiechnął.
Ok. Więc zaczęło się dość przyjemnie. :)
***
Proszę, o to trochę dłuższy rozdział.
Proszę aby każda osoba, która przeczyta ten rozdział, aby skomentowała. Bo z mojej ankiety wynika, że czyta 11 osób a komentuje 1-2. Raz zdarzyło się, że skomentowały 3 osoby. Tak więc proszę, skomentujecie :)
A tu pewne True Story :D
poniedziałek, 16 lipca 2012
Rozdział siódmy :*
-Dobra, tak więc: Nie podoba mi się to, że całowałaś się z Hazzą...
-Wiec dlatego byłeś taki zły?-zapytałam.
-Nie, nie!- zaprzeczył szybko.-ja po prostu..eh...nie chcę, żebyś cierpiała.
-Czemu miałabym cierpieć?
-Bo widzisz-zaczął niepewnie- Hazza to jest flirciarz i podrywacz.Rzuca dziewczyny jeszcze szybciej niż je "zdobywa". A ja nie chcę, żebyś ty była jedną z jego kolekcji. Kocham Cię i chcę cię obronić przed tym złem.
Szczerze zdziwiła mnie jego wypowiedź. Nie dość, że powiedział, że mnie kocha to jeszcze to z tym cierpieniem. :< Teraz dopiero chyba zdałam sobie sprawę, jakiego mam wspaniałego brata. Tak się tym wzruszyłam, że aż łza mi poleciała po policzku.
-Ej! Andżela! Nie płacz, ja nie chciałem Cię wystraszyć ani nic...
-Ale ja nie z tego powodu płacze!-przerwałam- Ta łza, to dlatego, że wzruszyła mnie twoja wypowiedź. Dziękuje. Dziękuje i też Cię kocham bracie. Za to, że tyle dla mnie robisz.- to powiedziawszy, mocno się w niego wtuliłam.
-Oj, bo ja sam się zaraz popłaczę!- powiedział udając oburzenie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy powiedział- Dobra, fajnie było być kochającym się rodzeństwem ale jak by ktoś się pytał- tu zrobił pauzę i znacząco się na mnie popatrzył- WYPRĘ SIĘ TEGO! I radzę abyś ty też! :D
-Hahhahaah! Jaasnee! Jakaś rozmowa?! Nic nie było!- wykrzyczałam udając teatralnie zdziwienie.
-Hahaha! I za to miedzy innymi Cię kocham! A tak na koniec. To ty...no wiesz...
-Nie, nie wiem, Niall.
-Nooo...czujesz coś do niego?-spytał, chyba sam nie wierząc w swoje słowa.
Po usłyszeniu tego walnęłam Poker Face. Co mu mam powiedzieć? Co, jak ja sama nie wiem...no ale, skoro chwila prawdy to prawda :|
-Powiem prawdę! A mianowicie: Nie wiem!
-Ale, że jak?
-A no tak. Lubię go. Nawet bardzo. Nie świadomie, traktuje go inaczej niż na przykład Zayn'a czy Louis'a. Ale raczej nie mogę powiedzieć, że to jest miłość. Ale znowu nie zauroczenie. Rozumiesz? Strefa pomiędzy. Nie mogłam go pokochać, bo do dzisiaj miał do mnie dystans. Pewnie sami to zauważyliście...
-Tak, widzieliśmy to. Przy tobie był taki...inny? Ale czemu do dzisiaj?- ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem. Dzisiaj chyba się to wszystko przełamało. Wiesz o co chodzi...on sam mi powiedział, że mu się podobam. Ale pff...sądzę, że i tak nic by z tego nie było. Boże! O czym ja wg snuje?!
-Ale nie rozumiem czemu miało by nie iść?
-Bo podobać, to się może każdy każdemu- to mówiąc poklepałam go po ramieniu.- dobra, koniec pieprzenia jakiś farmazonów! Przyszliśmy tu na chwile po karmę, a jesteśmy tu już godzinę z pustymi rękami ;)
-Taa fakt. Jak zaraz nie wrócimy to, będziemy mogli oglądać w drodze powrotnej swoje zdjęcia na listach gończych :D
Kiedy wyszliśmy ze sklepu, musiałam nieść 2 torby :X Przyszliśmy po karmę a wyszliśmy z zapasami jak na zimę, bo oczywiście Niall nie mógł iść tak na sucho jak on to stwierdził. Czasem to po prostu brak mi słów do niego. Pamiętam pierwsze słowa mamy jak się wyprowadził do domu i X Factorze.
Drzwi się po niem zamykają a mama mówi:
-Ehh...smutno tu będzie bez niego, ale przy najmniej lodówka odżyje!- I pokręciła głową z dezaprobatą.
Na samą myśl o tamtej chwili chcę mi się śmiać :D
W końcu udało nam się doczołgać do domu. Kiedy tylko zobaczyłam mojego kot...mojego naszego <muszę przyznać z rezygnacją> kotka, rzuciłam się na nią <nie dosłownie :P> i zaczęłam się bawić.
-Co was tak długo nie było?- zapytał Zayn.
-Boo...Niall nie mógł się zdecydować, czy wziąć Marsa czy Twix'a.- powiedziałam z prawdą, bo owszem tak było, tyle że trwało to góra minutę, bo się wkurzyłam i brat był zmuszony podjąć tą trudną życiową decyzje szybciej. :D
-I co wziął?- dopytywał.
-No pomyśl. Znasz Go już wystarczająco, by znać odpowiedź.
-Twix'a?
-Nie, oba.:D
***
LUDZIE! PARTY HARD, NORMALNIE!!! Dzisiaj wybiło już ponad 1000 wyświetleń mojego bloga! Z tej okazji ImPrEzA!!! Oraz trochę Hazzy :D
*-*
-Wiec dlatego byłeś taki zły?-zapytałam.
-Nie, nie!- zaprzeczył szybko.-ja po prostu..eh...nie chcę, żebyś cierpiała.
-Czemu miałabym cierpieć?
-Bo widzisz-zaczął niepewnie- Hazza to jest flirciarz i podrywacz.Rzuca dziewczyny jeszcze szybciej niż je "zdobywa". A ja nie chcę, żebyś ty była jedną z jego kolekcji. Kocham Cię i chcę cię obronić przed tym złem.
Szczerze zdziwiła mnie jego wypowiedź. Nie dość, że powiedział, że mnie kocha to jeszcze to z tym cierpieniem. :< Teraz dopiero chyba zdałam sobie sprawę, jakiego mam wspaniałego brata. Tak się tym wzruszyłam, że aż łza mi poleciała po policzku.
-Ej! Andżela! Nie płacz, ja nie chciałem Cię wystraszyć ani nic...
-Ale ja nie z tego powodu płacze!-przerwałam- Ta łza, to dlatego, że wzruszyła mnie twoja wypowiedź. Dziękuje. Dziękuje i też Cię kocham bracie. Za to, że tyle dla mnie robisz.- to powiedziawszy, mocno się w niego wtuliłam.
-Oj, bo ja sam się zaraz popłaczę!- powiedział udając oburzenie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy powiedział- Dobra, fajnie było być kochającym się rodzeństwem ale jak by ktoś się pytał- tu zrobił pauzę i znacząco się na mnie popatrzył- WYPRĘ SIĘ TEGO! I radzę abyś ty też! :D
-Hahhahaah! Jaasnee! Jakaś rozmowa?! Nic nie było!- wykrzyczałam udając teatralnie zdziwienie.
-Hahaha! I za to miedzy innymi Cię kocham! A tak na koniec. To ty...no wiesz...
-Nie, nie wiem, Niall.
-Nooo...czujesz coś do niego?-spytał, chyba sam nie wierząc w swoje słowa.
Po usłyszeniu tego walnęłam Poker Face. Co mu mam powiedzieć? Co, jak ja sama nie wiem...no ale, skoro chwila prawdy to prawda :|
-Powiem prawdę! A mianowicie: Nie wiem!
-Ale, że jak?
-A no tak. Lubię go. Nawet bardzo. Nie świadomie, traktuje go inaczej niż na przykład Zayn'a czy Louis'a. Ale raczej nie mogę powiedzieć, że to jest miłość. Ale znowu nie zauroczenie. Rozumiesz? Strefa pomiędzy. Nie mogłam go pokochać, bo do dzisiaj miał do mnie dystans. Pewnie sami to zauważyliście...
-Tak, widzieliśmy to. Przy tobie był taki...inny? Ale czemu do dzisiaj?- ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem. Dzisiaj chyba się to wszystko przełamało. Wiesz o co chodzi...on sam mi powiedział, że mu się podobam. Ale pff...sądzę, że i tak nic by z tego nie było. Boże! O czym ja wg snuje?!
-Ale nie rozumiem czemu miało by nie iść?
-Bo podobać, to się może każdy każdemu- to mówiąc poklepałam go po ramieniu.- dobra, koniec pieprzenia jakiś farmazonów! Przyszliśmy tu na chwile po karmę, a jesteśmy tu już godzinę z pustymi rękami ;)
-Taa fakt. Jak zaraz nie wrócimy to, będziemy mogli oglądać w drodze powrotnej swoje zdjęcia na listach gończych :D
Kiedy wyszliśmy ze sklepu, musiałam nieść 2 torby :X Przyszliśmy po karmę a wyszliśmy z zapasami jak na zimę, bo oczywiście Niall nie mógł iść tak na sucho jak on to stwierdził. Czasem to po prostu brak mi słów do niego. Pamiętam pierwsze słowa mamy jak się wyprowadził do domu i X Factorze.
Drzwi się po niem zamykają a mama mówi:
-Ehh...smutno tu będzie bez niego, ale przy najmniej lodówka odżyje!- I pokręciła głową z dezaprobatą.
Na samą myśl o tamtej chwili chcę mi się śmiać :D
W końcu udało nam się doczołgać do domu. Kiedy tylko zobaczyłam mojego kot...
-Co was tak długo nie było?- zapytał Zayn.
-Boo...Niall nie mógł się zdecydować, czy wziąć Marsa czy Twix'a.- powiedziałam z prawdą, bo owszem tak było, tyle że trwało to góra minutę, bo się wkurzyłam i brat był zmuszony podjąć tą trudną życiową decyzje szybciej. :D
-I co wziął?- dopytywał.
-No pomyśl. Znasz Go już wystarczająco, by znać odpowiedź.
-Twix'a?
-Nie, oba.:D
***
LUDZIE! PARTY HARD, NORMALNIE!!! Dzisiaj wybiło już ponad 1000 wyświetleń mojego bloga! Z tej okazji ImPrEzA!!! Oraz trochę Hazzy :D
*-*
Subskrybuj:
Posty (Atom)