niedziela, 30 września 2012

Rozdział dwudziesty- dziewiąty czyli "[...] I wanna stay up all night."

-Siostra, nie wiem jak ty ale ja zamierzam odwiedzić rodzinę przed trasą.-wypalił nagle Niall.
-Ale jak to?-nie zrozumiałam.
-Irlandia. Dom. Mama, tata i Greg! Nic Ci to nie mówi?-powiedział i teatralnie pokręcił głową.
-Ty! To nie taki zły plan! Ostatni tydzień spędzić z najbliższymi.-wykrzyczał Lou i zaczęło nim miotać jak szatan.
-A tobie co?-spytałam beznamiętnie, dokładnie mu się przyglądając.
-Nic. Tylko przypomniał mi się smak tych zajebiście pysznych marchewek z ogródka.-W końcu się uspokoił  i zaczął udawać rozmarzonego.
-Aha- burknęłam i odwróciłam się w stronę Harr'ego.- To co robimy?
-Nie wiem. Chciałbym ten ostatni tydzień spędzić z tobą.- szepnął prosto w moje usta i złożył na nich krótki pocałunek.
-Jak nie chcecie się rozstawać, to zróbcie tak, że trzy dni będziecie w Mullingar a trzy w Holmes Chapel.-podpowiedział blondyn a wszyscy spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem.-No co? To ja już nie mogę mieć dobrych pomysłów?-oburzył się.
-Nie, nie! Możesz, tylko chodź pół dobrego pomysłu to do ciebie nie podobne a co dopiero dwa na dzień.-wyjaśnił szybko Liam.
-Właśnie! Gdzie jest kalendarz? Trzeba to zapisać!-powiedział Zayn i posłał niebieskookiemu złośliwy uśmieszek na co ten popatrzył się na niego z miną "Dzięki stary...".
-To nie jest zły pomysł. Ale najpierw pojedziemy do mnie! Poznasz w końcu mamę i Gemmę.-powiedział Hazza i wesoło się uśmiechnął.
-Harry, durniu. Ale ja już znam Anne i Gemmę.-posłałam mu uśmiech z politowaniem na co reszta się cicho zaśmiała.
-No tak. Ale one Cię poznały jako siostrę Niall'a, moją przyjaciółkę. A teraz czas żeby poznały Cię jako siostrę Niall'a, moją dziewczynę.
-Aaaa. Chyba, że tak. To ja może się spakuję, bo jak mamy jutro jechać...-podniosłam się z kanapy- Nie, Niall, nie spakuję cię!-dodałam szybko, bo zauważyłam że blondyn otwiera swoją paszczę, a jak już mówiłam- on otwiera buzie tylko w dwóch przypadkach. Jak chcę coś zjeść albo jak chcę powiedzieć coś głupiego.
Chodź dziś to miał całkiem, całkiem te pomysły. Chyba jednak zapisze to w kalendarzu.
Do walizki pakowałam co popadnie. Bluzki, spódnice, marynarki, buty, spodnie- wszystko. Oczywiście na jednej walizce się nie skończyło ale w końcu to ja.
Po dwóch godzinach zamknęłam trzecią walizkę. Może ktoś spyta po co tyle, ale możliwe że z Irlandii od razu pojadę na lotnisko gdzie mam wylatywać w trasę stąd ta ilość.
Weszłam do pokoju loczka. Z jego łazienki wydobywał się szum prysznica czyli mam przynajmniej pół godziny na nic nie robienie.
Hmm, miał dwie walizki. Dwie walizki a każda wyglądała jak by miał zaraz zamek strzelić.
Wzięłam pierwszą z brzegu i ją otworzyłam. W środku na pierwszy rzut oka same obrania. Na pierwszy rzut oka, bo jak się przyjrzeć dokładniej to była ich tylko garstka, rozłożona równo na górnej powierzchni.
Włożyłam rękę pod ciuchy i spróbowałam wyczuć co on tam ma. Opuszki palców dotykały jak by kartoników.
Czekaj, czekaj. Kartoników? Wzięłam jakiś do ręki i wyciągnęłam na wierzch. Zerknęłam na ten "kartonik" i  to co zobaczyłam przyprawiło mnie o wielki napad śmiechu.
Cały spód walizki był wyłożony opakowaniami z prezerwatywami.
-Z czego się śmiejesz?-wyszedł z łazienki mokry Hazza ale kiedy zobaczył co trzymam w dłoni cały się zaczerwienił.
-Hahah po...po co Ci hah tyle tego?-powoli się uspokajając podeszłam do niego i zawiesiłam mu ręce na szyi.
Swoją drogą, fajny miał strój. [Czytaj ręcznik, który przepasał jego biodra] I jeszcze te kropelki wody, które kapały mu z włosów i spływały po klacie. Omonononononom :3
-Na wszelki wypadek.-mruknął usilnie wpatrując się w jak że "ciekawą" podłogę.
-Na wszelki wypadek wziąłeś prawie całą walizkę prezerwatyw? Kotek, jedziemy na tydzień.
-No ale wiesz...I wanna stay up all night.- w końcu spojrzał mi w oczy i poruszył znacząco brwiami.
-Taaa all night z twoją albo moją mamą. Chyba, że planujesz coś w trasie.-przy ostatnim zdaniu udałam zdruzgotaną.
-No co ty! Jak coś to ja chcę all day and all night z tobą.-szepnął mi do ucha i delikatnie przygryzł jego płatek, na co mimowolnie westchnęłam.
Odsunął się na kawałek i zaczął się szczerzyć jak głupi.
-Co się szczerzysz?
-A tak. Fajnie, że aż tak na ciebie działam.-powiedział zadowolony z siebie.
-Styles, ty na mnie sto razy mocniej działasz.-mruknęłam i wpiłam się w jego wargi.


***
I jest next :3 Jak się podoba?
Jejuuu ja już się nie mogę doczekać Take me home! Kupujecie płytę? A może kupujecie jeszcze LWWY? Ja niestety tylko TMH :[
Jeszcze Lanielle :[ Niby nie ma oficjalnego potwierdzenia końca ich związku ale wszystko mówi samo za siebie... Mam nadal nadzieję, że to głupia plotka ;.; Lanielle forever <3


Czy tylko ja uważam, że ta sesja jest jedną z najbardziej udanych sesji zdjęciowych w ich karierze? *-*

wtorek, 25 września 2012

Rozdział dwudziesty- ósmy czyli "Harry,nie śpisz dziś ze mną..."

Nie długo później rozległ się dźwięk dzwonka po całym domu. Z markotną miną opuściłam swoje wcześniejsze miejsce i leniwie poczłapałam do drzwi.
-Andżela! Jak dobrze Cię znów widzieć!-Wydarła się Sally. W odpowiedzi mruknęłam ciche "ychym" i wpuściłam ją do środka.
Kiedy już obie byłyśmy w salonie, zaczęła:
-Jak już chyba wiesz, zaczynasz trasę po Europie, tak jak chłopcy. Różnica jest taka, że twoja jest o tydzień krótsza. Nie mamy Koloni i Berlina. Koncerty będą między innymi w Anglii, Hiszpanii, Szwecji i Polsce. Oczywiście jest ich dużo więcej. Nie powiem Ci nic dokładniej, bo to ma być niespodzianka. Jedyne co to to, że zaczynamy za tydzień.-wsłuchiwałam się w jej słowa w milczeniu. Z resztą jak pozostali.
-Dobra nie ma co się załamywać! 2 miesiące wytrzymacie!-krzyknął Niall i pobiegł do kuchni. No tak. Zapomniałam. Nie miał pewnie nic w ustach od 10 minut?
-Brat ma racje. To tylko 2 miesiące. Uwierz mi, nie będziesz żałować.-powiedziała tajemniczo menagerka i wyszła.
"Nie będziesz żałować"- Pff, to nie ona rozstaje się ze swoim chłopakiem na przynajmniej miesiąc i trzy tygodnie.
-Ok, nie ma smutania! Mamy tylko tydzień więc trzeba jakoś go wykorzystać. Tak więc czekam na propozycje.-jak zwykle wesoły Lou. Po wypowiedzeniu tych słów zaczął tańczyć jakiś dziwny taniec jak by w I'm Sexy And I Know It...
-Dobra Lou! Zrobimy co tylko zechcesz tylko przestań robić to co teraz robisz!-wydarł się Hazza i zakrył sobie rękami oczy.
-Oj Hazzuś, Hazzuś. Jeszcze będziesz chciał żebym Ci tak wymachiwał tyłkiem przed nosem. Jeszcze będziesz chciał.-mruknął Tomo i zaczął tulić i całować mojego chłopaka.
-Ej! Nie pozwalaj sobie...-udałam oburzoną.-Harry, jak ty możesz?
-Przykro mi mała ale...HE'S MINE!!!-wydarł się i jeszcze bardziej zaczął obściskiwać Loczka.
-Ach tak? Harry, nie śpisz dziś ze mną.-powiedziałam pewna siebie i poszłam w kierunku kuchni.
3...2...1...
-TOMO! ZŁAŹ ZE MNIE!!!
-AŁA!!!
Hahahaha oni mnie czasem rozwalają! Chichocząc pod nosem, otworzyłam lodówkę i zaczęłam szukać czegoś do jedzenia. To znaczy chciałam to zrobić ale jak otwierałam drzwiczki usłyszałam coś w stylu "Ał!" i odskoczyłam jak poparzona.
Okazało się, że to nie kto inny jak mój brat o którym zapomniałam.
-Ejjjj, co ja Ci zrobiłem?-jęknął i zaczął masować obolałe miejsce na czole.
-No przepraszam. Nie zauważyłam Cię.-mruknęłam i zaczęłam oglądać miejsce w które mu przywaliłam.
-I jak? Będę żyć?-zapytał głosem jak by z jakieś dennej argentyńskiej telenoweli.
-Będziesz. No może będziesz mieć guza ale cóż.-mruknęłam i jeszcze raz otworzyłam lodówkę, tym razem bez przeszkód. No ale nie na długo, bo ktoś mi je zamknął. Znowu -.-
-Jak to guza?-jęknął przeciągle nie kto inny jak moja ofiara.
Niall, lepiej zejdź mi z drogi, bo głodna Andżelika, to zła Andżelika! Z resztą, sam powinieneś to najlepiej wiedzieć.
-Oj, no. Fanki nie przestaną Cię przez to kochać.
-A może jednak?
-Niall, weź wyjdź! Ostatecznie pojawią się artykuły typu "Czy Niall z One Direction jest bity?"
-Ych, no dobra. Ale jak coś to jeszcze pogadamy.-dodał groźnie i poszedł.
Jeszcze raz otworzyłam lodówkę i zaczęłam szukać czegoś. Dżemor. Gdzie jest do cholery dżemor?!
Nagle półki zamieniły się w drzwiczki od lodówki. Przez parę sekund nie mogłam pojąć moim marnym móżdżkiem co się stało ale po chwili zdałam sobie sprawę, że ktoś znów zamknął mi lodówkę.
-Nosz Kurwa!-krzyknęłam i obróciłam się w kierunku sprawcy. Tym oto sprawcą okazał się nie kto inny jak pan Harold Edward Styles.
-Czego?-zapytałam wkurzona.
-Chcę Ci tylko oznajmić, że i  tak będziemy razem spać.-powiedział z taką miną jak by to była najważniejsza rzecz na świecie.
-Taaa jasne.
-No tak! Będziemy razem spać i kto wie co jeszcze robić.-przy ostatnich słowach znacząco poruszył brwiami.
-Seksoholik.
-Ale twój.-powiedział i mnie przytulił.


***
I jest następny. Podoba Wam się mój drugi blog? No raczej trzeci już ;D
Komentować lenie jedne! Moglibyście podać mi jakieś blogi, które albo polecacie albo swoje. Najlepiej o Hazzie =3
Kocham Was!!! xxx

Jak mu lepiej? W kolorze czy czerni i bieli? <3

                                                               I jeszcze wszyscy ;D

czwartek, 20 września 2012

Nowy blog!!!

Hi! To znowu ja. 3 sprawy:
1: SŁYSZAŁYŚCIE LWWY???? ZAJEBISTE!!!! I TEN TELEDYSK *-* Tylko ubolewam że Hazza tak mało śpiewa ;.;
2: Dziękuje Wam za te 11 tysięcy wyświetleń. Nawet nie wiecie jak was kocham!!!
3: Założyłam nowego bloga a oto link http://kiss-on-lips.blogspot.com/ :] Mam nadzieję że będziecie czytać ;D
To tyle z mojej strony jak na razie. Miłego czytania!!! xxx

Rozdział dwudziesty-siódmy czyli "Twoja ostatnia wizyta nie przyniosła nic dobrego..."

-Czeeeeść- przeciągnęli wszyscy jednocześnie i posłali nam głupkowate uśmieszki.
-No, hej- mruknęłam i podeszłam do lodówki.
-Co tam?- zapytał Niall i posłał mi znaczące spojrzenie.
-A co ma być?
-No nie wiem, np. wróciliście do siebie?
-A to? Taaa...-odpowiedziałam obojętnym głosem chodź w głębi tańczyłam makarenę ze szczęścia.
-Dobra, fajnie! A teraz do rzeczy. Paul za godzinę tu będzie więc weźcie się ogarnijcie-jak zwykle zatatusiował Liam i odszedł od stołu.
Paul. To nie wróży nic dobrego. Szybko dojadłam swoje śniadanie i pognałam na górę, do swojego pokoju.
Ubrałam to i zeszłam na dół. Usiadłam na kolanach Hazzy, który siedział na fotelu i oglądał jakiś durny program. Szeroko się do mnie uśmiechnął i lekko musnął moje usta swoimi.
Poczułam lekkie wibracje telefonu. Sms. Od Mat'a. Kliknęłam otwórz i moim oczom ukazał się ten oto teks:
Sorry mała, ale z naszym "związkiem" koniec. Poznałem fajną dziewczynę i to tylko by mi przeszkadzało. Narka bejbe.
Pff, mała?! Pokazałam tą wiadomość loczkowi, na co przewrócił oczami i pokiwał głową z politowaniem.
Mała to jest twoja pała kurwa! Ja jestem niska. Dobrze że koniec bo też nie miałam zamiaru tego ciągnąć. Bye BEJBE- wyślij.
Taaa niby mogłam to zostawić bez komentarza ale moja duma jak zwykle na to nie pozwala.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wszyscy popatrzyliśmy na siebie wyczekująco, bo nikomu nie chciało się ruszyć.
-JA NIE!!!-krzyknęłam pierwsza i ze zwycięskim wyrazem twarzy wtuliłam się w Harr'ego.
-JA TEŻ NIE!!!- wydarli się wszyscy chórem a dzwonek jeszcze raz zabrzmiał.
-Niall-zrobiłam oczy kota ze Shrek'a.
-Ale czemu jaaa?-jęknął.
-Nooo proszę! Bądź dobrym starszym bratem.-nadal nie ugięty.- Oddam ci moje żelki- dorzuciłam a ten od razu się poderwał.
Dźwięk otwieranych drzwi, jęk blondyna, głośne kroki i widok wkurzonego Paul'a.
-Można wiedzieć czemu tak długo?-zapytał milusim głosem, że aż się go przestraszyłam jeszcze bardziej.
-No bo ten noo...-zaczęli się jąkać więc palnęłam.-Chcieliśmy doprowadzić dom do porządku przed twoim przyjściem.-powiedziałam dumna lecz zaraz mina mi zrzedła widząc te wszystkie papierki i okruszki w całym salonie.
-Coś wam chyba nie wyszło...-mruknął pod nosem usiadł na wolnym fotelu.-Co z wami? Boicie się mnie?-dodał całkiem wyluzowany.
Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Już myślałam że kolejna awantura.
-Nie no tylko twoja ostatnia wizyta nie przyniosła nic dobrego...-szepnęłam pod nosem na co mój chłopak jeszcze mocniej mnie ścisnął.
-Więc do rzeczy. Ta nowina was ucieszy a mianowicie...RUSZACIE W TRASĘ PO EUROPIE!!!-wydarł się mężczyzna i się wyszczerzył.
Wszyscy zaczęli skakać po kanapach i krzyczeć ze szczęścia. Wszyscy oprócz mnie i Hazzy.
Chłopaki popatrzyli na nas jak na dziwolągów lecz po chwili chyba zdali sobie sprawę z naszej sytuacji bo stanęli w miejscu.
Jadą w trasę. A co to oznacza? Tak, dokładnie to! R.O.Z.S.T.A.N.I.E.
-Na ile?-zapytałam cicho.
-Z powodu że Europa do największych nie należy, to takie tam 2 miesiące.-odparł beztrosko Paul.
-2 miesiące?! Takie tam 2 miesiące?!-wydarłam się zdruzgotana.
-Spokojnie dziewczyno! Niedługo powinna tu się zjawić twoja menagerka i opowie Ci coś o twoje trasie.
-Co?
-No tak. Żebyś za ten czas się nie zanudziła też jedziesz w trasę.
-Aha, to żeś mnie pocieszył...-mruknęłam i schowałam twarz w marynarce Harr'ego. Ten nie rozluźniając uścisku pocałował mnie we włosy i szepnął ciche "Kocham Cię"...


***
Długo nic nie było ale na moje usprawiedliwienie mam to że zakładam następnego bloga. Mam już ułożone w głowie 2 historię tylko za cholerę nie mogę się zdecydować, którą pisać. Więc pomyślałam, że wy zdecydujecie.
1. Spokojna opowieść o dziewczynie, która myślała, że znalazła tego jedynego. Myślała, bo kiedy tylko jej życiu zachciało się grać w kotka i myszkę, wszystko zmieniło się drastycznie. Nagle jej "jedyny" chłopak stanie się dla niej tylko przyjacielem a w jej serce będzie molestować płuco dla kogoś innego.
2.Wybuchowa historia o parzę ludzi, którzy nawet nie wiedzą że są w sobie zakochani. No bo jak to dostrzec, kiedy obiekt twoich westchnień jest twoim wrogiem?
To takie minimalne zagłębienie w opowieściach. Nie wiem czemu ale bardziej ciągnie mnie to dwójki ale decyzja należy do was. Jeśli decyzja zapadnie w miarę szybko tak, prolog to jednej z tych historii pojawi się może w ten weekend? Nie wiem, w każdym bądź razie jestem chora więc mam dużo czasu ;]
Kocham Was! xxx

czwartek, 6 września 2012

Rozdział dwudziesty-szósty czyli "spierdalaj Lou!"

-Chodźmy może już do domu?-szepnęłam nie przestając się patrzeć w jego piękne zielone oczy, które teraz znów są wesołe.
Nadal siedzieliśmy na tym durnym London Bridge. Coś czuję, że to nie będzie moje ulubione miejsce...
-Tak, to chyba dobry pomysł.-powiedział chłopak i dał mi całusa w usta.
Podnieśliśmy się leniwie z kamienia <czy czym to jest to wysadzone :D> i obraliśmy dobrze znany nam kierunek.
Kiedy doszliśmy do posesji wszystkie światła były już pogaszone. Pff, czego mogłam się spodziewać? Przecież jest już po pierwszej nad ranem...CHWILA! PIERWSZEJ?! Troszkę się chyba zasiedzieliśmy...
Cichutko weszliśmy do mieszkania i szepcąc sobie ciche dobranoc, poszliśmy do swoich pokoi.
Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam w piżamę, żeby w końcu ułożyć się do mojego kochanego łóżeczka :]
Przykryłam się kołdrą po samą brodę i próbowałam zasnąć, co mi nie wychodziło, bo się kręciłam i wierciłam. Czegoś w tył łóżku brakowało. A raczej kogoś!
Nie wiele myśląc <żadna to dla mnie nowość> wyskoczyłam z pokoju i cichutko utworzyłam dobrze mi znane drzwi.
-Śpisz?-szepnęłam w ciemność. Cisza.
Skoro śpi to nie będę go budzić...to znaczy wskoczę mu do łóżka tak żeby się nie obudził i przytulę. :]
Delikatnie weszłam pod kołdrę i przytuliłam się do umięśnionej <*-*> klaty chłopaka.
Po chwili poczułam jego ciepłe wargi na swoich.
-Myślałam że śpisz.-powiedziałam z lekkim wyrzutem.
-No co ty...-mruknął i powrócił do całowania.
Nawet się nie zorientowałam kiedy był na de mną i swoimi ustami, lekko muskał moją szyję. Powoli jego pocałunki schodziły w dół. Obojczyk, dekolt, okolice biustu...
Po chwili moja bluzka znalazła się na podłodze. Zaczął delikatnie pieścić moje piersi co chwile składając na nich pocałunki. Mimowolnie jęknęłam. Kiedy moje sutki były już twarde jak kamyki, zjechał niżej z pocałunkami. Brzuch, pępek.
Postanowiłam, że teraz to ja przejmę sytuację. Przekręciłam nas tak, że teraz to ja byłam na górze. Złożyłam namiętny pocałunek na jego ustach, by po chwili zacząć kreślić drogę w dół. Możliwe, że będzie mieć jutro parę malinek...na całym ciele. Ale trudno. Dłużej skupiłam się na jego klacie *-* Jest co całować.
Zaczęłam składać lekkie pocałunki na już dość dużym wypukleniu u jego bokserek. Po chwili leżały gdzieś tam w koncie. Chwyciłam jego całkiem sporego członka w dłoń i poruszałam nią w górę i dół. Z jego ust wydobywał się pomruk zadowolenia, co jeszcze bardziej zachęciło mnie do "pracy". Pocałowałam jego główkę i wzięłam go do buzi.
Jego jęki stawały się coraz głośniejsze co mnie jeszcze bardziej zachęcało.
Nagle oderwał mnie od siebie i przewrócił tak, że znów był na górze. Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Na pewno tego chcesz?-spytał nie pewnie.
W odpowiedzi przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam.
Nie przerywając pocałunku, zdjął ze mnie spodenki i lekko wszedł. Z moich ust wydobył się jęk bólu.
-Przepraszam,przepraszam,przepraszam.-wyszeptał przy moim uchu.
Z czasem ból ustawał i przeradzał się w czystą przyjemność. Gdzieś słychać było głośne jęki ale po chwili zorientowałam się, że to tylko ja. Jego ruchy stawały się szybsze. Wypełniał mnie idealnie, jak byśmy byli dwiema połówkami całości, które się złączyły. Wchodził cały i wychodził prawie do końca.
Nie obchodziło mnie to, że teraz może obudziliśmy wszystkich domowników. Teraz liczyliśmy się tylko my. Nie ja i Harry. Tylko my jako jedność.
Znów przyśpieszył, jeśli to w ogóle możliwe. Wiedziałam, że on tak jak i ja jesteśmy już u kresu. Jeszcze parę pchnięć i...doszliśmy w tym samym momencie. Chłopak opadł obok mnie i przykrył nas kołdrą.
-Kocham Cię.-szepnęłam kiedy w miarę do siebie doszłam i objęłam ukochanego.
-Kocham Cię.- spojrzał w moje oczy i lekko ale namiętnie pocałował.


-AAAAA A JEDNAK! KURWAJAPIERDOLEJEBANAMAĆ! WRÓCILI DO SIEBIE I JESZCZE SIĘ ZE SOBĄ PRZESPALI!!!!-cóż za subtelne obudzenie, Louis -.-
-Spierdala Lou!-wydarliśmy się jednocześnie z loczkiem.
Ten tylko gromko się zaśmiał i W KOŃCU wyszedł z pokoju.
-W tym domu to nawet chwili prywatności mieć nie można!-westchnęłam  i zaczęłam podnosić się z łóżka ale coś a raczej znów ktoś mnie chwycił w pasie i przyciągnął do siebie.
-Nie idź.-wymruczał mi do ucha i jeszcze mocniej przyciągnął.
-Ale jestem głodna...-wygięłam usta w podkówkę.-Odzywa się we mnie instynkt siostry Niall'a!-dodałam dumnie i wyrwałam się z jego uścisku.
Zaczęłam zbierać swoje ciuchy z podłogi. Jedno mnie denerwowało. A mianowicie wzrok Hazzy na moich pośladkach. Chociaż go nie widziałam, to głowę bym dała sobie uciąć, że tak jest.
Gwałtownie się obróciłam i ta da! Nie myliłam się.
-Co robisz?-spytałam głupkowato i przybrałam groźny wyraz twarzy.
-Podziwiam!-powiedział dumny i się wyszczerzył.
Pokręciłam tylko głową z politowaniem i zaczęłam się ubierać. Kiedy już obaj byliśmy ubrani w piżamy <czyt. ja miałam piżamę a on bokserki, bo jak on to powiedział "Ciesz się, że chociaż to ubrałem!"> ze splecionymi dłońmi, zeszliśmy na dół.


***
I ta da! Jak pewnie nie wiecie, zaczęła się szkoła. A ja dobra Andżelika wam o tym przypomnę więc ZACZĘŁA SIĘ SZKOŁA. Jako że szkoła nie ma taryfy ulgowej, to rozdziały będą bardzo nie regularnie. Raz mogą być co drugi dzień a raz np w weekend ;/ Ale mam nadzieję, że to was nie odstraszy :]
Scena dla zboczuchów-tak wiem. Kompletna klapa, ale wiele osób chcę aby opisywać. Nie wiem co napisałam. Pisałam to z przerwami nie czytając tego w całości, bo czas mnie goni, więc z góry przepraszam z a błędy.
Mam do Was pytanie. Jak myślicie, ile mam lat? Albo na ile piszę. Bo jestem ciekawa :D
Dziękuje wam za miłe słowa, Kocham Was!!! xxx
A to tak na umilenie roku szkolnego :P


sobota, 1 września 2012

Rozdział dwudziesty-piąty czyli "Ból- to jedyne co czuję..."

Jak z torpedy poderwałam się z kanapy, krzycząc coś po drodze typu "ja otworze! Ja! Nie wy!"
Zdyszana otworzyłam drzwi i nawet nie pacząc na chłopaka, pociągnęłam na górę do swojego pokoju.
-No to jaka to sprawa?-zapytał kiedy zamknęłam drzwi i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Nie będę owijać w bawełnę! Czy możesz poudawać mojego chłopaka przez jakiś czas?-zapytałam prosto z mostu.
-Ech, droga blondyneczko...my już udajemy parę...-powiedział cicho i obdarzył mnie spojrzeniem typu "Czy tą dziewczynkę małpy wychowały?"
-Ale my udajemy przed kamerami, co nie?- chłopak przytaknął.-A ja chcę żebyś poudawał tak prywatnie.
Chwilę stał w bez ruchu jak by analizując to co przed chwilą powiedziałam, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Jasne!-wykrzyknął entuzjastycznie.- Kiedy zaczynamy?-tym pytaniem zbił mnie z tropu.
-Kiedy? Od teraz najlepiej!-wykrztusiłam zszokowana jego entuzjazmem.
Ten chwycił mnie za rękę i pociągnął na dół. Chłopcy z dziewczynami siedzieli na kanapie przed telewizorem i oglądali Fineasza i Ferba.
Pociągnęłam Mat'a za rękę, tak żeby stanąć im centralnie przed ekranem.
-Ej! Kurwa! Przeźroczyści nie jesteście! Zaraz miała wejść Isabella i spytać się "Co dziś robicie?"-wykrzyknął zbulwersowany Lou przegryzający marchewki, tym samym plując na El, która siedziała na jego kolanach i była cała w pomarańczowych strugach.
Zignorowałam jego wcześniejszą wypowiedź i zaczęłam.
-Ja i Mat chcemy wam coś powiedzieć.-napotkałam zaciekawione i jednocześnie pełne bólu spojrzenie Harr'ego.
-Jesteśmy parą!-wykrzyknęliśmy obaj radośnie.
Wszyscy popatrzyli na nas zszokowani <no oprócz Perrie> i dopiero po chwili zauważyli nasze splecione dłonie. Jak na komendę poderwali się z kanapy i zaczęli nam posyłać widoczne gołym okiem wymuszone gratulacje i takie tam.
Harry siedział nieruchomo w tym samym miejscu i wpatrywał się w jakiś niewidzialny punk w oddali. Jego wyraz twarzy tak samo jak wzrok był kompletnie pozbawiony jakichkolwiek emocji.
Nagle zrobił się cały czerwony na twarzy jak by ze złości i jego oczy przybrały jeden wielki obraz smutku i żalu. Szybko poderwał się z miejsca i wybiegł z domu głośno po drodze trzaskając drzwiami.
Chwilę patrzyli na mnie zszokowani, na co udało mi się wymusić jeden jedyny wymuszony lekki uśmiech jak się później okazało na bardzo długi czas.


Każda sekunda ciągnie się jak minuta, minuta jak godzina, godzina jak dzień a dzień jak jedna wielka nieskończoność.
Tak wyglądały moje ostatnie tygodnie. Zero uśmiechu na twarzy, ciągłe odliczanie tego jakże długiego czasu oraz ciągłe granie. Granie pary z chłopakiem, który tak naprawdę nic dla mnie nie znaczy, tylko po to żeby zadać ból chłopakowi, który jest całym moim światem. Smutne, prawda?
Nieubłaganie zbliża się koniec wakacji. Niestety.
Harry całymi dniami siedzi zamknięty w pokoju. Wychodzi tylko raz na parę dni by wziąć na przykład twa batony. I tyle. Tyle je na parę dni. Wygląda jak wrak człowieka. Chudy, podkrążone oczy i te oczy. Oczy wyrażające tylko smutek i żal.
Przez ten krótki czas jak wychodzi raz na ileś dni, każdy próbował się z nim skontaktować- na marne.
Nigdy nie odpowiadał. Nawet na nas nie spojrzał.
Tłumaczyłam sobie, że to na pewno nie prze ze mnie. Na pewno musiało się coś innego zdarzyć zaraz po tym jak powiedzieliśmy że jesteśmy z Mat'em razem.
Ale ja jestem cholernie głupia. Kretynko! To wszystko przez Ciebie! To przez Ciebie osoba, którą kochasz całym sercem tak wygląda...tak cierpi. A ja cholerna egoistka próbuje sobie tylko jakieś wytłumaczenia szukać.
Egoistka.
A ja co czuję? Ból- to jedyne co czuję.
To okropne ukłucie w sercu.
Egoistka.
Siedziałam jak co dzień na ławce w ogrodzie i patrzyłam się pustym wzrokiem w przestrzeń.
Gdzieś w oddali usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwi ale zignorowałam je.
Pogoda była dziś przepiękna. Słońce powoli chowało się za horyzontem, rzucając liczne promienie ciepłego ukojenia na kwitnące róże i goździki. W oddali można było usłyszeć cichą melodie śpiewaną przez ptaki. Motyle latały dookoła mnie a w powietrzu unosiła się lekka woń kwiatów.
I co z tego? Niby obraz jak z bajki, ale co z tego? Co z tego jeśli ja wszystko widzę przez szarą mgłę bólu, który przepełnia mnie od środka. Co z tego?
<Włączcie sobie to>
Nie wiem czemu ale poczułam nagłą potrzebę wyjścia na spacer. Nie przejmując się resztą domowników, spokojnym krokiem wyszłam po za posesje i ze wzrokiem wpitym w chodnik szłam w pewnym kierunku. Tam gdzie mnie nogi kierowały.
W głowie miałam pustkę. A raczej natłok różnych myśli był tak wielki że z tego wszystkiego nie myślałam o niczym. Zero. Nic. Cisza.
Po dziesięciu minutach nieustającego marszu podniosłam lekko głowę ku górze żeby zorientować się gdzie jestem. Jak że moje zdziwienie było wielkie, kiedy okazało się że jestem u progu London Bridge.
-Czemu tu?-gnębiło mnie to pytanie.
Rozejrzałam się do o koła i na samej krawędzi dostrzegłam pewną postać.
Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z ciemnymi włosami. Podeszłam trochę bliżej i zauważyłam że to nie kto inny jak Harry.
-NIE!-mimowolnie wydobyłam z siebie krzyk i zaczęłam biec w jego stronę.
-Kimkolwiek jesteś, proszę zostaw mnie.-wyszeptał nie odwracając się.
-Czemu?...Czemu to robisz?-wyjąkałam i poczułam że po moich policzkach spływają gorzkie łzy.
-Czemu?-prychnął.-Bo dziewczyna, którą kocham nad życie już mnie nie kocha i ma innego!-słyszałam że też płaczę.
-Ale debilu! Ja Cię kocham! To było tylko udawane! KOCHAM CIĘ! SŁYSZYSZ? KOCHAM! Jeśli ty skoczysz ja też skocze! Rozumiesz?!-wydarłam się i bezsilna upadłam na kolana.- You jump, I jump! Remember?-wyszeptałam cicho dławiąc się własnymi łzami.
Nie miałam siły. Nie miałam siły żeby wstać i do niego podbiec. Po prostu widząc go tam, krok od śmierci, straciłam całą siłę. Byłam wtedy tylko ciałem, bo wszystko inne było z nim.
-Andżelika?-wyszeptał, powoli się obracając w moją stronę.
-I love you...You jump, I jump...-szepnęłam ledwo słyszalnie ponownie.
Nawet się nie spostrzegłam kiedy byłam w ramionach Harr'ego. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka.
-Naprawdę byłabyś zdolna skoczyć za mną?-zapytał cicho.
Spojrzałam w jego zapłakane zielone oczęta.
-Oczywiście. Kocham Cię Harry.-szepnęłam.
-Ja Ciebie też kocham.-i nasze usta złączyły się w czułym pocałunku.


***
PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM! Zabijcie mnie, posiekajcie co kolwiek ale was bardzo przepraszam że tak dawno nie dodawałam rozdziałów.
Choć chyba taka długa przerwa mi się przydała bo ten rozdział chyba jakoś mi wyszedł?
I jak Wam się podoba nowy wygląd?
Chcecie iść do szkoły? Bo ja nie -.-
Komentujcie i pamiętajcie, że was kocham! xxx

A to tak na przeprosiny jeszcze *-* Huehuehue :]