sobota, 1 września 2012

Rozdział dwudziesty-piąty czyli "Ból- to jedyne co czuję..."

Jak z torpedy poderwałam się z kanapy, krzycząc coś po drodze typu "ja otworze! Ja! Nie wy!"
Zdyszana otworzyłam drzwi i nawet nie pacząc na chłopaka, pociągnęłam na górę do swojego pokoju.
-No to jaka to sprawa?-zapytał kiedy zamknęłam drzwi i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Nie będę owijać w bawełnę! Czy możesz poudawać mojego chłopaka przez jakiś czas?-zapytałam prosto z mostu.
-Ech, droga blondyneczko...my już udajemy parę...-powiedział cicho i obdarzył mnie spojrzeniem typu "Czy tą dziewczynkę małpy wychowały?"
-Ale my udajemy przed kamerami, co nie?- chłopak przytaknął.-A ja chcę żebyś poudawał tak prywatnie.
Chwilę stał w bez ruchu jak by analizując to co przed chwilą powiedziałam, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Jasne!-wykrzyknął entuzjastycznie.- Kiedy zaczynamy?-tym pytaniem zbił mnie z tropu.
-Kiedy? Od teraz najlepiej!-wykrztusiłam zszokowana jego entuzjazmem.
Ten chwycił mnie za rękę i pociągnął na dół. Chłopcy z dziewczynami siedzieli na kanapie przed telewizorem i oglądali Fineasza i Ferba.
Pociągnęłam Mat'a za rękę, tak żeby stanąć im centralnie przed ekranem.
-Ej! Kurwa! Przeźroczyści nie jesteście! Zaraz miała wejść Isabella i spytać się "Co dziś robicie?"-wykrzyknął zbulwersowany Lou przegryzający marchewki, tym samym plując na El, która siedziała na jego kolanach i była cała w pomarańczowych strugach.
Zignorowałam jego wcześniejszą wypowiedź i zaczęłam.
-Ja i Mat chcemy wam coś powiedzieć.-napotkałam zaciekawione i jednocześnie pełne bólu spojrzenie Harr'ego.
-Jesteśmy parą!-wykrzyknęliśmy obaj radośnie.
Wszyscy popatrzyli na nas zszokowani <no oprócz Perrie> i dopiero po chwili zauważyli nasze splecione dłonie. Jak na komendę poderwali się z kanapy i zaczęli nam posyłać widoczne gołym okiem wymuszone gratulacje i takie tam.
Harry siedział nieruchomo w tym samym miejscu i wpatrywał się w jakiś niewidzialny punk w oddali. Jego wyraz twarzy tak samo jak wzrok był kompletnie pozbawiony jakichkolwiek emocji.
Nagle zrobił się cały czerwony na twarzy jak by ze złości i jego oczy przybrały jeden wielki obraz smutku i żalu. Szybko poderwał się z miejsca i wybiegł z domu głośno po drodze trzaskając drzwiami.
Chwilę patrzyli na mnie zszokowani, na co udało mi się wymusić jeden jedyny wymuszony lekki uśmiech jak się później okazało na bardzo długi czas.


Każda sekunda ciągnie się jak minuta, minuta jak godzina, godzina jak dzień a dzień jak jedna wielka nieskończoność.
Tak wyglądały moje ostatnie tygodnie. Zero uśmiechu na twarzy, ciągłe odliczanie tego jakże długiego czasu oraz ciągłe granie. Granie pary z chłopakiem, który tak naprawdę nic dla mnie nie znaczy, tylko po to żeby zadać ból chłopakowi, który jest całym moim światem. Smutne, prawda?
Nieubłaganie zbliża się koniec wakacji. Niestety.
Harry całymi dniami siedzi zamknięty w pokoju. Wychodzi tylko raz na parę dni by wziąć na przykład twa batony. I tyle. Tyle je na parę dni. Wygląda jak wrak człowieka. Chudy, podkrążone oczy i te oczy. Oczy wyrażające tylko smutek i żal.
Przez ten krótki czas jak wychodzi raz na ileś dni, każdy próbował się z nim skontaktować- na marne.
Nigdy nie odpowiadał. Nawet na nas nie spojrzał.
Tłumaczyłam sobie, że to na pewno nie prze ze mnie. Na pewno musiało się coś innego zdarzyć zaraz po tym jak powiedzieliśmy że jesteśmy z Mat'em razem.
Ale ja jestem cholernie głupia. Kretynko! To wszystko przez Ciebie! To przez Ciebie osoba, którą kochasz całym sercem tak wygląda...tak cierpi. A ja cholerna egoistka próbuje sobie tylko jakieś wytłumaczenia szukać.
Egoistka.
A ja co czuję? Ból- to jedyne co czuję.
To okropne ukłucie w sercu.
Egoistka.
Siedziałam jak co dzień na ławce w ogrodzie i patrzyłam się pustym wzrokiem w przestrzeń.
Gdzieś w oddali usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwi ale zignorowałam je.
Pogoda była dziś przepiękna. Słońce powoli chowało się za horyzontem, rzucając liczne promienie ciepłego ukojenia na kwitnące róże i goździki. W oddali można było usłyszeć cichą melodie śpiewaną przez ptaki. Motyle latały dookoła mnie a w powietrzu unosiła się lekka woń kwiatów.
I co z tego? Niby obraz jak z bajki, ale co z tego? Co z tego jeśli ja wszystko widzę przez szarą mgłę bólu, który przepełnia mnie od środka. Co z tego?
<Włączcie sobie to>
Nie wiem czemu ale poczułam nagłą potrzebę wyjścia na spacer. Nie przejmując się resztą domowników, spokojnym krokiem wyszłam po za posesje i ze wzrokiem wpitym w chodnik szłam w pewnym kierunku. Tam gdzie mnie nogi kierowały.
W głowie miałam pustkę. A raczej natłok różnych myśli był tak wielki że z tego wszystkiego nie myślałam o niczym. Zero. Nic. Cisza.
Po dziesięciu minutach nieustającego marszu podniosłam lekko głowę ku górze żeby zorientować się gdzie jestem. Jak że moje zdziwienie było wielkie, kiedy okazało się że jestem u progu London Bridge.
-Czemu tu?-gnębiło mnie to pytanie.
Rozejrzałam się do o koła i na samej krawędzi dostrzegłam pewną postać.
Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z ciemnymi włosami. Podeszłam trochę bliżej i zauważyłam że to nie kto inny jak Harry.
-NIE!-mimowolnie wydobyłam z siebie krzyk i zaczęłam biec w jego stronę.
-Kimkolwiek jesteś, proszę zostaw mnie.-wyszeptał nie odwracając się.
-Czemu?...Czemu to robisz?-wyjąkałam i poczułam że po moich policzkach spływają gorzkie łzy.
-Czemu?-prychnął.-Bo dziewczyna, którą kocham nad życie już mnie nie kocha i ma innego!-słyszałam że też płaczę.
-Ale debilu! Ja Cię kocham! To było tylko udawane! KOCHAM CIĘ! SŁYSZYSZ? KOCHAM! Jeśli ty skoczysz ja też skocze! Rozumiesz?!-wydarłam się i bezsilna upadłam na kolana.- You jump, I jump! Remember?-wyszeptałam cicho dławiąc się własnymi łzami.
Nie miałam siły. Nie miałam siły żeby wstać i do niego podbiec. Po prostu widząc go tam, krok od śmierci, straciłam całą siłę. Byłam wtedy tylko ciałem, bo wszystko inne było z nim.
-Andżelika?-wyszeptał, powoli się obracając w moją stronę.
-I love you...You jump, I jump...-szepnęłam ledwo słyszalnie ponownie.
Nawet się nie spostrzegłam kiedy byłam w ramionach Harr'ego. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka.
-Naprawdę byłabyś zdolna skoczyć za mną?-zapytał cicho.
Spojrzałam w jego zapłakane zielone oczęta.
-Oczywiście. Kocham Cię Harry.-szepnęłam.
-Ja Ciebie też kocham.-i nasze usta złączyły się w czułym pocałunku.


***
PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM! Zabijcie mnie, posiekajcie co kolwiek ale was bardzo przepraszam że tak dawno nie dodawałam rozdziałów.
Choć chyba taka długa przerwa mi się przydała bo ten rozdział chyba jakoś mi wyszedł?
I jak Wam się podoba nowy wygląd?
Chcecie iść do szkoły? Bo ja nie -.-
Komentujcie i pamiętajcie, że was kocham! xxx

A to tak na przeprosiny jeszcze *-* Huehuehue :]

12 komentarzy:

  1. Boski , ;))
    Zapraszam do mnie http://new-life-new-love.blogspot.ie/

    OdpowiedzUsuń
  2. Te zdjęcia... THE BEST!!!
    Rozdział też niczego sobie, czekam na następny =D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że harry i andżelika są razem :)) Dobrze że Harry nie skoczył!!!!
    Buziaki aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg.
    Popłakałam się przez ciebie!
    Na prawdę świetnie piszesz.
    Czekam na nn <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeest ! Wróćłaaaś ! ;D <333
    Jak dobrzee , że są znowu razem ;P
    A wygląd bloga świety. Czekaam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. boskie.. a obrazki jeszcze lepsze <3

    OdpowiedzUsuń
  7. supeer < 33 nareszcie wróciłaś xD rozdział boski i czekam na kolejny ;P I LOVE YOU ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)) czekam na następny jak zawsze < 3 zapraszam do mnie
    http://upallniall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie jest następny :);)kocham twojego bloga...czekam za następnym rozdziałem..;*
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. O Matko... Ale to romantyczne "I love you...You jump, I jump." Miłość nie zna granic. Rozdział fenomenalny. Wzruszyłam się czytając go, a jak jeszcze włączyłam tę piosnkę...
    Mona ;**

    OdpowiedzUsuń